Okazuje się, że ów klient kupił je w jednym ze sklepów w Gorlicach. Cały kilogram tak wygląda - dodaje.
Okazuje się, że to nie jest odosobniony przypadek. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę hasło „cukierki robaki” i już po chwili mamy listę opinii, jakimi pochwalili się klienci, których spotkała ta wątpliwa przyjemność natknięcia się na okazy. Takich przypadków na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy jest przynajmniej kilkanaście, załączona fotografia może świadczyć, że pełzający problem dotarł również do Gorlic.
Z internetu możemy dowiedzieć się czym są te rzeczone białe robaki.
To mogą być larwy tak zwanych moli spożywczych, czyli między innymi omacnicy spichrzanki i mklika mącznego. Larwy owadów, mogą pojawić się na każdym etapie przetwarzania żywności. Dotyczy to szczególnie orzechów, które są dla nich bardzo atrakcyjnym pożywieniem, mają dużą wartość odżywczą oraz intensywny, wabiący zapach. Dorosłe owady składają jaja na opakowaniach, a ich larwy są w stanie przegryźć folię opakowania i przecisnąć się przez najmniejszą szczelinę. Tradycyjne zakręcane opakowanie cukierka nie jest żadną barierą - czytamy na stronie fakt.pl wypowiedź audytora Rafał Pietrasik, eksperta Bureau Veritas Polska w zakresie bezpieczeństwa żywności.
Co zrobić, jeśli zauważymy larwy mklika mącznego? Oczywiście rozpocznijmy od pozbycia się tego opakowania i dokładnie przejrzyjmy zawartość całej szafki. Wytępienie tych szkodników jest możliwe tylko radykalnymi środkami, trzeba pozbyć się wszelkiej zainfekowanej żywności, nawet jeśli skończyłoby się to całkowitym opróżnieniem spiżarni. Warto taki przypadek zgłosić sprzedawcy, by mógł on sprawdzić pozostałą partię i miał szansę je wycofać ze sprzedaży.
Obecność robaków może być spowodowana nieodpowiednim przechowywaniem towaru, np. wystawieniem go na ciepło w każdym momencie jego egzystowania, rozpoczynając od produkcji, przez transport, po leżakowanie na półce. Objawem występowania w żywności larw mklika jest charakterystyczne rozdrobnienie nadzienia, będące efektem przeżucia go przez larwy i wydalenia.
Wykorzystano fragment artykułu z portalu: fakt.pl, dziennik.pl
Napisz komentarz
Komentarze