Mąż pani Małgorzaty znalazł maluchy kosząc trawę. Zabrał je do domu, bo wiedział, że bez pomocy człowieka zginą.
I rozpoczęły się poszukiwania – najpierw kogoś, kto poradziłby pani Małgorzacie, jak karmić kilkutygodniowe futrzaki, a teraz – domu idealnego.
Kobieta zadzwoniła z prośbą o przygarniecie zwierzaków do właściciela sklepu zoologicznego i weterynarza. Niestety ci nie mogą zaopiekować się zajączkami.
Pani weterynarz poinstruowała mnie, jak je karmić i gdzie szukać dla nich domu – powiedziała w rozmowie z nami pani Małgorzata. I dodała: Najbliższy ośrodek zajmujący się opieką nad dzikimi zwierzętami jest w Przemyślu. Już tam dzwoniłam, dlatego wiem, że chętnie przyjmą moich podopiecznych.
Pani Małgorzata nie może zatrzymać zajączków, bo najzwyczajniej w świeci boi się, że zrobi im krzywdę, że coś im zaszkodzi. Są małe, powinny jeść mleko mamy, a dostają… kozie mleko, które kobieta, co cztery godziny podaje zwierzakom przez strzykawkę.
Może ktoś przygarnie małe kartonowe pudełko z dwoma futrzanymi kulkami i „podrzuci” je do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu?
Prosimy o kontakt na nasz redakcyjny telefon 733 053 005 lub przez fanpage halogorlice.info.
Napisz komentarz
Komentarze