Do zgonu gorliczanina doszło pod koniec stycznia w Ropicy Polskiej. Mężczyzna brał udział w imprezie mocno zakrapianej alkoholem. Śledczy nie byli jednak pewni z jakiego powodu doszło do zgonu, więc zadecydowano o zabezpieczeniu zwłok do dalszych badań. Kilka dni temu do gorlickiej prokuratury dotarły wyniki sekcji, w które aż trudno uwierzyć.
Na pewno nie doszło do żadnej pomyłki, Instytut Ekspertyz Sądowych z Krakowa podał, że mężczyzna miał po śmierci 10,92 promila alkoholu we krwi – mówi Tadeusz Cebo.
To nie był więc pierwszy dzień, w którym mężczyzna pił alkohol, a któryś już z kolei.
Prokurator Cebo przyznaje, że największe stężenie alkoholu we krwi, które pamięta ze swojej wieloletniej pracy to sześć promili. Nikt nawet nie przypuszczał, że można wypić tyle, by mieć ich jedenaście.
Napisz komentarz
Komentarze