Rodzic
Strajk – śmiesznie, niech się do pracy wezmą, a nie żeby rodzice jeszcze siedzieli z dziećmi w domach i tłumaczyli lub korepetycje załatwiali. Kto inny ma tyle wolnego, co nauczyciele (wakacje, ferie świąteczne itp.) i praca od poniedziałku do piątku, a wypłaty mają większe niż inni, co pracują po 6-7 dni w tygodniu i oni się jeszcze podwyżki domagają, wstyd mi za nich!!!
JESTEM ZA
Karta Nauczyciela do likwidacji, roczne urlopy na podratowanie zdrowia do likwidacji, co 2 nauczyciel do zwolnienia i 36-godzinna tygodniówka, bo teraz pracują najmniej z krajów UE i wtedy dać im te 1000 zł.
as
Dać podwyżkę, ale... 28 dni urlopu i dzień w dzień 8 godzin, korepetycje na terenie szkoły w okresie wolnym od nauki szkolnej... jestem za!
nierób
Jakie to proste, jeśli komuś nie odpowiadają zarobki w danej firmie, to zmienia ją na inną, gdzie lepiej zarobi.
Nauczyciel
Śmieszy mnie argument hejterów o korepetycjach. Przypilnuj dziecka, niech systematycznie siedzi nad książkami, a nie nad tabletem, to po pierwsze. A po drugie, niech dziecko systematycznie uczęszcza na zajęcia, to korki nie będą potrzebne. Wielu rodziców buli za korepetycje, a nie zwraca uwagi, że ich synuś ma 30 procent nieobecności. No ale winny jest nauczyciel.
Belfer
Oczywiście, że Karta Nauczyciela do likwidacji. Nauczyciele siedzą w szkołach od 7.30 do 15.30. Nie ma sprawy. Szkoła zapewnia każdemu biurko, komputer, drukarkę... (śmiech na sali). Na miejscu poprawiają klasówki, wypracowania, przygotowują karty pracy... Rodziców zapraszają na wywiadówkę o 14. O wycieczkach, zielonych szkołach i innych wyjazdach niech uczniowie zapomną... no chyba że rodzice zapewnią im opiekę... Dyskoteka pod okiem mamusi... hmmmm... raj na ziemi... A! I żadnych telefonów, maili i innych form kontaktu po 15.30! Szanujemy się przecież... Myślę, że nauczyciele byliby ZA!
Belfer
Jeżeli szkoły są takie złe, a nauczyciele to nieroby i dno, to dlaczego Szanowni Rodzice sami nie zajmiecie się nauczaniem własnych dzieci? Możecie zorganizować im edukację domową, uwolnić od patologicznych nauczycieli... Prawo daje takie możliwości. Śmiało, przecież o pracy nauczyciela wiecie wszystko...
Nauczyciel
Przykre czytać komentarze o takim poziomie....cóż, miejmy nadzieję, że każdy tu piszący jest wzorowym, pełnym poświęcenia pracownikiem, który jest oddany swojej pracy, że w pracy nigdy nie przegląda wiadomości na telefonie – bo przecież nie za to mu płacą, hejt zrobił się modny. Dlaczego? Bo najłatwiej jest krytykować....innych oczywiście. Jestem nauczycielem z 20-letnim stażem, uczę kilkunastu przedmiotów, każdy przedmiot jest inny, dotyczy innych zawodów, innych zagadnień, co kilka lat przedmioty się zmieniają... muszę także nadążać za zmianami, więc ja też szkolę się nieustannie, czy jestem w tym dobra, nie mi oceniać, ale wiem, że mam poza nieustającym zapałem i radością z pracy duży udział w wynikach uzyskiwanych na egzaminach przez moich uczniów, za których czuję się odpowiedzialna i których bezgranicznie lubię. Z ostatnich dni - młodzież, której od stycznia nie uczę już, więc nie musiała – podziękowała mi, uściskała mnie. Za co? Za to, że zdała z bardzo dobrymi wynikami egzaminy zewnętrzne, gdzie próg zdawalności wynosi jedyne 75%. Stwierdzili, że to są także moje wyniki, ponieważ przychodząc do szkoły w tym temacie, nie wiedzieli NIC, nikt z przedmiotów zawodowych nie bierze korepetycji. Za to mi płacą oczywiście, ale z nauką oddaje się cząstkę siebie. Czy kiedykolwiek uskarżałam się w klasie, że prawie co tydzień poprawiałam egzaminy próbne około 30 osobom /każdy uczeń piszę go 150 minut/ oczywiście, że nie – to jest moja praca, czy musiałam co tydzień poprawiać – nie, mogłam zrobić kilka. Ich sukces jest moim sukcesem, ich radość – moją radością – bardzo się cieszę, jestem dumna z moich uczniów, z każdego ich uśmiechu, z każdego dobrego słowa. Wiem, że w tygodniu nie mam zbyt wiele czasu, bo ucząc przedmiotów zawodowych, nie mogę się opierać o to, co było kiedyś na studiach, bo wszystko coraz szybciej się zmienia – ciągle szukam nowych wiadomości i przekazuje je dalej. Permanentnie – mając nadzieję, że wszyscy, którzy tak niekulturalnie się odnoszą to takich jak ja osób, wiedzą co to słowo oznacza – także staram się pokazać, czym jest prawdomówność, czym obowiązkowość, czym uśmiech, staram się pokazać i nauczyć życia z celami, ciągłego wyznaczania sobie celów trochę na wyrost, ciągłego wzrastania. Uczę i wychowuję. Niech każdy się zastanowi nad swoimi słowami. Ja WSZYSTKICH uczniów traktuje tak samo, każdy – nawet jeśli początkowo nie umie się zachować – zmienia się, bo widzi we mnie partnera do rozmowy, kogoś kto o niego dba, dba o jego przyszłość. Proszę więc o powściągliwość w tych komentarzach, bo każdy krytykę którą tu wylewa, powinien zacząć od siebie, zwłaszcza od swoich manier. Lubię swoją pracę, lubię swoich uczniów bez względu na to, czy sprawiają problemy czy też nie. A nauka jest WARTOŚCIĄ, o czym coraz częściej w biegu życia się zapomina.
Napisz komentarz
Komentarze