Zamieniam się więc w zielarkę i opowiem Wam, jak to u mnie wygląda. Jestem nadal początkująca! – ale może tym sposobem ja coś Wam podpowiem, a potem Wy podpowiecie coś mi w komentarzu – pisze autorka bloga Bobry Bystra.
- Staram się by w kuchni zawsze były zioła w doniczkach. Mięta, która trafia do lemoniady. Bazylia do sałatek z mozzarellą. Pietruszka do zup obiadowych. Zauważyłam, że zioła bardzo lubią być „przelane”. Wstawiam je do osłonek/podstawek, które pozwalają na duże ilości wody.
- Zioła świeże. Koperek do ziemniaków, szczypiorek do kanapek i jajecznicy. O ile koperek jest akceptowany przez wybredne podniebienia moich córek to ze szczypiorkiem już gorzej... trzeba się trochę wysilić na kanapkę typu pyszczek myszki lub kotka.
- Świeże zioła to też czasem środek na nagłe sytuacje (gdy budzę się i już czuję się zmęczona, znasz ten stan?). Biorę duży pęczek natki pietruszki, dolewam wodę, wyciskam cytrynę i miksuj. Taki pietruszkowy koktajl stawia mnie na nogi w okresach wyczerpania. Smak taki sobie, pachnie się potem pietruszką, ale pomaga!
- Pesto. Bazyliowe, pietruszkowe albo z czosnku niedźwiedziego. Takie miksy zielonych ziółek z oliwą z oliwek i innymi pysznościami jak orzeszki, nasiona słonecznika, czosnek, dobra sól, świeżo zmielony pieprz. Dzieciom przemycam na kanapkach w malutkich ilościach ukryte w głębi składników, zagrzebane, ukryte jak skarb. Ale by były złe gdyby się dowiedziały!
- Herbatki. Tu mam nowy patent od niedawna. Zawsze herbatek ziołowych, owocowych, suszonych ziół miałam całą szafkę i używałam tylko tych od przodu. Herbaty z tyłu szafki czekały, czekały, czekały...chyba na mole. Ale koniec z tym! Do szafki wstawiłam obrotową tacę, a na niej ułożyłam opakowania. Teraz jednym ruchem mam dostęp do całego asortymentu magicznych herbat. Polecam!
- Oleje do masażu. Produkuję różany z płatków róż moczonych w dobrym oleju na słonecznym parapecie. Podobnej maceracji poddaję lawendę. Takie domowe pachnące oleje są dobre do rozgrzewającego masażu po kąpieli a jeszcze lepsze do olejowania włosów. Są tu jakieś wielbicielki olejowania włosów? Dodajecie żółtko?
- Kąpiele. Tu nagietek jest bohaterem. Zaparzony nagietek odcedzam i dodaję do ciepłej wody w wannie podczas kąpieli córek. Potem kilka kropelek oleju lawendowego (patrz punkt 6) na plecki dziecka przed snem i relaks gwarantowany, również dla mamy.
Zioła staram się zbierać sama. Takie jak rumianek, skrzyp, lipa, kwiaty jaśminu. Inne, brzmiące bardziej jak imiona krasnoludków typu kurdybanek, kupuję w aptece.
Ostatnio gości częściej korzeń lukrecji. Podobno boi się go covid.
A teraz czekam na Wasze ziołowe podpowiedzi i doświadczenia w komentarzach! Powiedzcie jakie ziołowe mikstury kryją się w Waszych kuchniach.
Napisz komentarz
Komentarze