Podopieczni Przemysława Nikiela wznieśli się na wyżyny swoich umiejętności, co w połączeniu z niesamowitą ambicją i wolą walki dało piorunujący efekt.
GKPS Gorlice - KS Gród Czop Podegrodzie 3:1 (22:25, 25:22, 26:24, 25:14)
Gorliczanie zrewanżowali się rywalom za porażkę 1:3 z pierwszej fazy rozgrywek. Już od pierwszych akcji było widać, że panowie nie będą się oszczędzać, a z obu stron nie było mowy o żadnym wstrzymywaniu rąk. Począwszy od silnych zagrywek, efektownych obron i mocnych ataków mecz rozwijał się z minuty na minutę.
W pierwszym secie to przyjezdni szybciej opanowali sytuację i zachowali więcej zimnej krwi w końcówce. Obiecująco dla nich zaczęła się też druga partia, gdzie w kilka minut zbudowali 3-punktową przewagę.
Gorliczanom, którzy nakręcali się z minuty na minutę, udało się odrobić straty i nawet wyjść na prowadzenie. Taki stan jednak nie potrwał długo, mecz się wyrównał i każda ze stron wychodziła na 1-2 punktowe prowadzenie na przemian. Do gospodarzy zaczęło uśmiechać się szczęście i uwierzyli w to, że skoro go mają, to są lepsi w tej rywalizacji. Morale zespołu znacznie wzrosło, a drużyna zaczęła wygrywać kluczowe akcje. Po godzinie gry na tablicy wyników „świecił się” remis, po 1 w setach.
Scenariusz trzeciego seta był podobny do tego sprzed kilku minut, a żadna z drużyn nie mogła zbudować większej przewagi niż 2-3 punkty. Na parkiecie wrzało, i mimo to, że zawodnicy przeciwnych drużyn okazywali sobie sympatię i szacunek, to w walce na siatce nie odpuszczali. Kilkukrotnie piłka po atakach trafiała jak pocisk w któregoś z zawodników, wywracając go. Najbardziej ucierpiał Szymon Motyka, który nie dość, że po jednej z akcji upadł nieszczęśliwie na bok, to po chwili został uderzony piłką w twarz.
Taką swoistą wymianę ciosów lepiej wytrzymali gospodarze i to oni wyszli na prowadzenie, wygrywając seta na przewagi 26:24. Był to kluczowy moment meczu.
W czwartej jak się okazało ostatniej partii meczu, tylko na początku gracze z Podegrodzia dotrzymywali kroku gospodarzom. Bartoszowi Szpyrce w najważniejszym momencie spotkania odpaliła zagrywka, którą rozbił przyjęcie rywali. Od stanu 12:13 zrobiło się 22:13 i było po meczu, podegrodzianie nie byli w stanie się już podnieść.
Po ostatniej akcji zawodników GKPS-u ogarnęła prawdziwa spontaniczna, sportowa euforia. Nic dziwnego, pokonali teoretycznie silniejszego rywala i zachowali pierwsze miejsce rundy wiosennej rozgrywek I ligi małopolskiej mężczyzn.
Napisz komentarz
Komentarze