Z zamiarem przeprowadzenia tej rozmowy nosiliśmy się od dawna. Czasu ciągle jednak brakowało. A może po prostu nieświadomie od tego tematu uciekaliśmy?
Odrobina odwagi wystarczyła: jeden telefon i nasz gość był gotowy pojawić się w naszej redakcji. Bardzo ucieszyła nas zgoda księdza kapelana na to, by tuż przed Wielkanocą spotkać się z nami i porozmawiać właśnie o śmierci i umieraniu.
Dlaczego właśnie taki temat przewodni wybraliśmy?
Wielu z Was kojarzy księdza Kluza z jego posługi, którą podejmuje niemal codziennie w gorlickim szpitalu. Niewielu z Was wie jednak o tym, że tematem pracy magisterskiej księdza Kluza były rytuały pogrzebowe popularne niegdyś wśród mieszkańców okolic Łańcuta: rodzinnych stron kapelana.
Kto z Was pamięta jeszcze czasy, gdy trumna z ciałem zmarłego podróżowała od domu rodzinnego do świątyni? Długie orszaki pogrzebowe blokowały na wiele minut główne drogi. Nikt nie trąbił, nikt orszaku nie wyprzedzał. Rytuały związane ze śmiercią i osobą zmarłego wypełniały czas i pozwalały oswoić żałobę.
A jak jest dziś? Jak umierają Gorliczanie? Co to jest dobra śmierć i jakich cudów doświadczył w swojej posłudze?
Ksiądz Kluz opowiedział nam o wielu interesujących zmianach, które dokonały się w ostatnich latach. O posłudze księdza w czasie pandemii, o tym, jak to jest odebrać w środku nocy telefon z informacją, że umierający człowiek potrzebuje namaszczenia, o tym, że śmierć jednoczy Rodzinę i otwiera oczy żywym. Otwiera na miłość i może być naprawdę pięknym przeżyciem.
Nie ma dobrego momentu na rozmowę o śmierci. A może każdy dzień i każda chwila jest na to dobra? Wielkanocna rozmowa z księdzem Kluzem nie powinna napawać strachem. Ma piękną puentę, pełną wielkanocnej nadziei.
Życzymy miłego odsłuchu!
Napisz komentarz
Komentarze