Byłam w domu, kiedy pod okna zaczął podlatywać dron i zatrzymując się na ich wysokości, nagrywał to, co dzieje się w środku. „Interesowały” go tylko okna, w których nie było firan – opowiada nasza Czytelniczka.
Na początku kobieta nie za bardzo wiedziała, o co chodzi, nawet myślała, że może jakieś dzieci z sąsiedztwa testują nową zabawkę.
Kilkanaście minut po tym, jak dron pierwszy raz „zajrzał” do mieszkania naszej Czytelniczki ta musiała pojechać po syna do szkoły.
Kiedy wyszłam na zewnątrz, zauważyłam, że dron „kręcił się” w pobliżu domu sąsiadów i jakkolwiek to dziwnie zabrzmi, kiedy zauważył, że odjeżdżam z posesji – zawrócił pod mój dom – relacjonuje.
Kobieta nie chciała niepotrzebnie siać paniki, więc najpierw wraz z mężem rozpytała sąsiadów, czy nie wiedzą, aby ktoś w pobliżu dysponował takim sprzętem. Nikt do tej pory nie zaobserwował drona latającego po okolicy.
Mąż zadzwonił również do naszego dzielnicowego, który poinstruował nas, że gdyby sytuacja się powtórzyła to natychmiast mamy zawiadomić mundurowych. Policjant powiedział, że pierwszy raz słyszy o takiej sytuacji na naszym terenie – wyjaśnia kobieta.
Sytuacja zdarzyła się w Kobylance, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby powtórzyła się w zupełnie innym miejscu naszego powiatu, w czasie, kiedy w „obserwowanym” domu nikogo nie będzie. A obraz przekazany przez taki sprzęt osobie, która nim steruje, może być bezcenną informacją dla złodzieja.
Bądźmy czujni i nie dawajmy szans na takie podglądanie wnętrza naszych mieszkań, zwłaszcza wtedy, gdy wychodzimy rano do pracy, a wracamy dopiero późnym popołudniu.
Napisz komentarz
Komentarze