Na miejscu zdarzenia przez siedemnaście godzin pracowało kilkudziesięciu ratowników – druhów z OSP Bobowa, zawodowych strażaków z gorlickiej komendy i dwie grupy ratowniczo-poszukiwawcze z PSP w Nowym Sączu i Tarnowie.
Już po około 40 minutach akcji ratunkowej, w czasie której staraliśmy się przede wszystkim odciążyć wykop z urobku, wiadomo było, że w studni nie znajdziemy żywego człowieka – relacjonuje dramatyczne wydarzenia młodszy brygadier Dariusz Surmacz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Gorlicach.
Potem rozpoczęła się akcja poszukiwawcza, która trwała przez całą noc, poranek, przedpołudnie.
Strażacy najpierw przy wsparciu dwóch koparek, a potem już ręcznie – łopatami, szukali 66-letniego mieszkańca Biesnej. Ratownicy przerzucili kilkadziesiąt ton ziemi. Około godz. 6 dotarli do ciała, ale droga do jego całkowitego wydobycia była jeszcze daleka, bo ziemia ciągle się osuwała.
Około godziny 6 natrafiliśmy najpierw na kolorowy materiał, fragment ubrania, a potem około godz. 11 wydobyliśmy ciało, ręcznie łopatami do wiader wybraliśmy około 30 ton ziemi. Całkowite odkopanie ciała zajęło kolejne kilka godzin – opowiada rzecznik.
Potem na miejscu pojawiła się grupa dochodzeniowo-śledcza z gorlickiej komendy pod nadzorem prokuratora, który zadecydował o zabezpieczeniu ciała do dalszych badań.
Napisz komentarz
Komentarze