Kiedy pogoda dopisuje, po uliczkach miasta spacerujemy chętniej. Zaciekawieni nowości, poszukujący spotkań z ludźmi. Czasem idziemy na zwykłe zakupy, czasem zwyczajnie, bez celu, po prostu cieszymy się pięknymi, jesiennymi dniami.
Czasem poszukujemy niezwykłości i co ważne: czasem wyjątkowo łatwo na nie natrafić!
Kataryniarz pojawia się i znika
Z oddali słychać graną przez niego melodię, która wypełnia przestrzeń i wywołuje uśmiech przechodniów. Starszych przenosi do sentymentalnych czasów z przeszłości, młodszych uczy zachwytu nad niezwykłością. Niezwykły to obraz!
Dźwięk katarynki jest czymś, co przez wielu dawno zostało zapomniane. To nie muzyka z głośnika, to nie hałaśliwa elektronika. To też nie wykonanie symfoniczne muzyki klasycznej, ale melodia, której żadne nagranie nie może oddać w pełni.
Niezwykła jest tak katarynka, jak i człowiek, który na niej gra.
Jeśli pamiętacie Katarynkę Bolesława Prusa, łatwo zrozumiecie, dlaczego tu urządzenie może być traktowane jako tak niezwykłe, a nawet magiczne. W XIX-wiecznej Warszawie niewiele było radości, szczególnie, jeśli chodziło o radości człowieka niepełnosprawnego. Kataryniarz przeganiany regularnie przez starszego, zgorzkniałego człowieka zaczął być mile widziany po tym, jak okazało się, że jego muzyka przynosi ukojenie niewidomej dziewczynce.
Dziś też jest miejsce na taką magię
Gorlicka katarynka i kataryniarz przełamują konwenanse, wydają się być wyjętymi wprost z innej epoki.
Kiedy już jesteśmy gotowi stwierdzić, że tu nie pasują, zaczynamy rozumieć, że są we właściwym miejscu, o właściwej porze. Są ważni, potrzebni – gdzie, jeśli nie przy ul. 3 Maja?!
Magiczną atmosferę na ulice naszego miasta postanowił wprowadzić niezmordowany Jerzy Guzik, który wita przechodniów uśmiechem, macha ręką i pomaga małpce pląsać po deptaku.
Dźwięki katarynki wypełniają przestrzeń i wydają się zmieniać atmosferę wokół człowieka, który z uśmiechem obserwuje puls życia miasta i powoli kręci korbką. To jest ta magia, której nie potrafimy Wam opisać, której nie dostrzeżecie na zdjęciach, której nie odda w pełni najdłuższe nawet nagranie. Muzyki ulicy trzeba doznawać tam, gdzie ona się dzieje: w przestrzeni miejskiej.
Zachęcamy Was do spaceru! Może jeszcze go spotkacie...
Napisz komentarz
Komentarze