Tu i teraz
Młoda kobieta, która wchodzi do naszej redakcji, ma czarujący uśmiech. Kiedy otwiera usta i zaczyna swoją opowieść, po prostu słuchamy. Zresztą, trudno nie słuchać, kiedy rozmawia się z Marią: dziewczyną, której dłoń zdobi wyjątkowa blizna. To jeden z ważnych śladów jej pracy. Maria pracuje z dzikimi zwierzętami, a noszona z dumą blizna to ślad po pomocy, której udzieliła niedźwiedziowi brunatnemu.
A uwierzcie: to tylko jedna z wielu opowieści, które wyznaczyły jej poglądy i niezachwianą wiarę w to, że świat trzeba zmieniać na lepsze. Tu, teraz i bez wytchnienia.
Maria przyznaje:
Bywam bardzo zmęczona. To wycieńczające, przede wszystkim emocjonalnie. Ale wierzę w to co robię, naprawdę!
W imieniu tych, co nie mówią
Historie, które nam opowiada, wystarczałyby na kilka godzin mocnego, dobrego nagrania. Takiego, w którym będzie opowieść o śmierci, krwi, cierpieniu, bezsensownej przemocy… Tak, to się sprzedaje. I dlatego tacy ludzie jak Maria Kuczkowicz najpierw przecierają oczy ze zdziwienia, a potem zabierają się do pracy. Bo cierpienie zwierząt bywa niewyobrażalne, a w wielu przypadkach jego przyczyną jest beztroskie i całkowicie bezmyślne wykorzystywanie zwierząt.
Musimy się ograniczyć z długością nagrania: siedzimy zasłuchani i staramy się nie przerywać. A Maria opowiada o tym, jak łamać duszę słonia. Przerażająca historia tortur prowadzi nas w świat, który znają ludzie w różnych stronach świata. To świat, gdzie człowiek jest intruzem i uzurpuje sobie praco do absolutnej władzy nad zwierzętami.
A te pozostają w duszy dzikie.
Jak opisuje w kolejnych historiach Maria Kuczkowicz, liderka projektu „W imieniu tych, co nie mówią” istnieją sposoby, by mądrze korzystać z dobroci, jaką jest obecność dzikich zwierząt.
Czy jako osoby z Polski mamy czyste sumienia? Przecież nie robimy krzywdy słoniom czy delfinom.
Tak, ale kiedy decydujemy się iść do cyrku, w którym pracują tropikalne zwierzęta, kiedy kupujemy je dla swojej przyjemności, nie mając warunków, do dobrego objęcia ich opieką, kiedy wyjeżdżamy na wschód, by pojeździć na słoniu – w każdej z tych sytuacji włączamy się w kreowanie tego łańcucha cierpienia zwierząt.
Takich historii Maria zna setki
Opowiada jednak też rzeczy nieoczywiste. O prostych, tanich rozwiązania poważnych problemów zwierząt. O tym, że dobre zoo to takie, w którym nie zobaczymy zwierzęcia (i to nie dlatego, że go tam nie ma!), o żałobie słoni i gniewie orki.
Dla niektórych będzie Marysią od jeży, a dla innych idealistką, wierzącą, że może zmienić świat.
I wiecie co?
Ogień, który Maria ma w oczach, kiedy opowiada o cierpieniu zwierząt, ten ogień naprawdę może zmieniać świat na lepsze.
Dajcie się ponieść rozgrzewającej opowieści o wielkiej nadziei. Maria Kuczkowicz przemawia: W imieniu tych, co nie mówią.
Życzymy dobrego odsłuchu!
Napisz komentarz
Komentarze