Upalne sierpniowe popołudnie. Dzieciaki, które przyszły z rodzicami na gorlicki Rynek chłodzą się, biegając pomiędzy wodotryskami. I gdyby tylko o owe bieganie chodziło, to wszystko byłoby porządku, ale…
W tym samym czasie jedno z dzieci usiadło na wodotrysku, a drugie otworzyło buzię, pochylając się nad kolejnym.
Dzieci bacznie obserwowali opiekunowie, a to przecież oni odpowiadają za swoje pociechy, wiedzą, co dla nich najlepsze. I tego absolutnie nie negujemy.
Chcielibyśmy jednak przypomnieć, że woda w gorlickich fontannach ma obieg zamknięty. Oznacza to, że w takiej fontannie z obiegiem zamkniętym zostaje wszystko, co woda spłucze ze skóry, wszystkie zanieczyszczenia fizjologiczne. I to nie tylko ludzkie, ale i zwierzęce. Co prawda woda ta jest chlorowana, tak jak ta w basenach, i uzupełniana, ale nie nadaje się do spożycia.
I właśnie z tego powodu nie jest również badana przez sanepid.
Największe zagrożenie niesie ze sobą picie takiej wody, ale również przeniesienie bakterii z naskórka do ust, które mogą się w niej znajdować. Możemy również nabawić się chorób skórnych, na przykład grzybicy.
Na płycie Rynku spotkaliśmy między innymi mamę dwuletniego Adasia. Na pytanie, czy nie boi się, że synek może nabawić się jakiejś choroby, odpowiedziała, że absolutnie nie, bo przecież tyle dzieci bawi się w fontannie...
Napisz komentarz
Komentarze