Lepsza pogoda sprzyja przejażdżkom rowerowym. Miejsc do uprawiania tego sportu jest w naszym regionie wiele. Na trasach w okolicach Gorlic pojawiają się już nie tylko amatorzy, ale także coraz więcej osób z zespołów profesjonalnych, które najwidoczniej przygotowują się już do ważnego startu w Tour de Pologne.
Nie brak jednak też tych, którzy z wygody, braku wyobraźni bądź najzwyklejszej głupoty utrudniają ruch – mimo możliwości skorzystania z alternatywnych dróg dojazdu. Problem może wydawać się pozornie niegroźny, jednak ktokolwiek mijał w ostatnich rowerzystów przemieszczających się obwodnicą biegnącą od Zawodzia do Glinika, wie, że problem jest poważny.
Mimo biegnącej równolegle z jezdnią, cykliści z uporem trzymają się starych nawyków, niejednokrotnie utrudniając płynnych ruch pozostałym pojazdom. Zapominają też o tym, że dedykowana im ścieżka rowerowa ma jeszcze jedno ważne zadanie – pomoc w ochronie ich życia.
Jezdnia, na której dopuszczalna prędkość oscyluje w granicach 70km/h nie jest miejscem, w którym rowerzysta powinien się czuć komfortowo. Odważnych jednak nie brakuje.
To jednak tylko jedna strona tego medalu...
W myśl ustawy o ruchu drogowym poruszanie sie taką scieżką, biegnącą wzgłuż jezdni, jest obowiazkiem cyklisty. Nie ma więc znaczenia ani profesjonalna postawa, sprzęt, ani fakt, że ścieżką porusza się wielu spacerowiczów, rodziców prowadzących wózki, amatorów nordic walkingu i innych. Trenujesz bardziej profesjonalnie? Musisz dostosować się do warunków panujących na ścieżce, gdyż nie wolno Ci poruszać się jezdnią na tym odcinku.
Problematyczne jest też małe, symboliczne rondo na końcu trasy, na którym powinni zawracać wszyscy uczestniczacy w ruchu na ścieżce.
Powinni, ale czy tak się dzieje?
Wielu cyklistów wykorzystuje możliwość włączenia się do jazdy obwodnicą właśnie w tamtym punkcie. Efekt? Bardzo niebezpieczne sytuacje, w których osoby prowadzące samochody gwałtownie hamują przez dużo wolniejszymi jednośladami, które nie są widoczne wcześniej (zakręt, rośliny i inne elementy infrastruktury zasłaniające wyłaniających się rowerzystów).
Bezpieczeństwo na ścieżce i w jej najbliższej okolicy poważnie zaburza też zaproponowany model przejścia, prowadzący przez samą obwodnicę. Niewiele osób decyduje się właśnie w tamtym miejscu przekroczyć jezdnię.
Mając nadzieję na powstanie kolejnych tras dedykowanych cyklistom ośmielamy się dziś zapytać – czy nie jest konieczne, stopniowe ograniczanie ruchu rowerowego na wybranych odcinkach dróg?
A może "nie tędy droga" rozwiązania tego problemu?
System ścieżek i dróg przeznaczonych dla rowerow w Gorlicach jest dalece niedoskonały. O nieudolnosci planowania i pomysłach projektantów rodem z kosmosu pisaliśmy juz nie raz na łamach naszego portalu. Od tamtego czasu coś drgnęło.
Niestety... Nie w tą stronę co powinno.
Dołożone bezsensowne i zagrażajace wręcz życiu cyklistów skrzyżowanie ścieżki rowerowej z obwodnicą czy kawałki ścieżki rowerowej z nikąd do nikąd to już chyba nasz chleb powszedni. Nie można wymagać aby użytkować rozsądnie i świadomie coś, co jest przeczy chwilami zdrowemu rozsądkowi.
Wspomniana ścieżka rowerowa wzdłuż obwodnicy, która ma hipotetycznie być istotną częścią połączenia z dalszą częścią dróg rowerowych jest obecnie oceniana przez wielu miłośników dwóch kółek jako wyrzucenie publicznych pieniędzy w błoto. Brak jest dogodnego zjazdu i wjazdu na nią, zaś uczestnicy ruchu odbywającego się tam obecnie (osoby starsze, dzieci, młodzież, amatorzy spokojnego choć aktywnego wypoczynku) zupełnie uniemożliwiają traktowanie tej trasy jako pełnowartościowej ścieżki rowerowej.
Problem pojawia się też z perspektywy młodych użytkowników rowerów, których celem jest skate-park. Mimo dedykowanej im infrastruktury brak jest jakiegokolwiek logicznego (i bezpiecznego!) dojazdu do tego miejsca, nie mówiąc już o krótkim połączeniu ze ścieżką rowerową.
Ci rowerzyści, którzy mogliby być traktowani jako potencjalny cel dla promocji tzw. przyjaznego rowerzystom regionu Gorlic łapią sie za głowy: jak za taką inwestycję mozża było dać blisko 4mln zł?!
Czy jest szansa na zmiane takiego stanu rzeczy? To co zostało już zrobione w ramach dotychczasowej budowy ścieżek rowerowych raczej nie jest możliwe do odratowania. Projekt był ewidentnie chybiony a pieniądze z UE przetrawiona na bubel.
Jedyna szansa na polepszenie życia bardziej wymagających cyklistów, których grono rośnie, to w chwili obecnej powołanie społecznika-specjalisty, który w kwestii turystyki rowerowej doradzałby samorządom. Również lokalne kluby cyklistów (których nie brak!) mogłyby wziąć sprawy w swoje rece i aktywnie lobbowac za rozwiązaniami pro-rowerowymi. O skuteczności takiej współpracy może świadczyć przykład Bielska Bialej, gdzie cykliści przefsoraowali swoje projekty do budżetu obywatelakiego i cieszą się one niesłabnącą popularnoacią.
Czy więc faktycznie rowerzystom życie nie miłe? A może: jak im pościelono tak się wyśpią?
Napisz komentarz
Komentarze