Wydaje się, że nasz artykuł wpłynął na rozwagę kierujących, rzadko teraz można zauważyć kogoś, kto wymusza przejazd na czerwonym świetle. Skutek odniosły też zapewne kontrole policji i mandaty dla "sprytnych".
Zwracaliśmy już też uwagę na jakość wykonania objazdu, którego nawierzchnia z dnia na dzień się pogarsza. Stan awaryjnego odcinka drogi jest opłakany. Jak wpływa to na płynność jazdy?
Światło zielone. Samochody ruszają z impetem. Za chwilę ostre hamowanie, bo rozpoczyna się "off-road", uskoki, doły, dołki, wertepy, które skutecznie powstrzymują kierujących, wszyscy przeważnie jadą na pierwszym biegu, większa prędkość może spowodować takie rozhwianie pojazdu, że można zawadzić najniższymi częściami podwozia o powierzchnię i awaria gotowa. Pojazdy poruszają się tak wolno, że nawet te, które załapały się na zielone światło, nie zdążają pokonać te 250-300 m w czasie, który został zaplanowany przez sygnalizację świetlną. Gdy pojazdy są jeszcze mniej wiecej w połowie odcinka, sygnalizacja zmienia się i zapala się zielone dla jadących z naprzeciwka. Kierowcy denerwują się, bo nie mogą ruszyć mimo pozwolenia na jazdę.
Niestety zły stan jezdni wpłynął na pojawienie się pierwszych poszkodowanych. Odebraliśmy już pierwsze sygnały od osób, których pojazdy zostałe uszkodzone w trakcie pokonywania tego odcinka drogi. Czy przysługuje im odszkodowanie? O to zapytamy osoby odpowiedzialne za inwestycję.
Nie czujemy się tu ekspertami w tej dziedzinie ale jedno jest pewne, organizacja ruchu w tym miejscu nie jest doskonała. Czy na ten miękki, bez specjalnego utwardzenia, kawałek szutrowej drogi od samego początku powinny wjeżdżać pojazdy ciężarowe? Czy droga na czas wykonania najważniejszych elementów nie powinna być w ogóle wyłączona z ruchu?
Pytania pozostawiamy bez odpowiedzi licząc na to, że już wkrótce ruszymy nową drogą i zapomnimy o kilku miesięcznej gehennie.
Napisz komentarz
Komentarze