Wielu powiedziałoby, że Gorlice to tygiel kulturowy, w którym osoby uciekające przed wojną mogą znaleźć świetne warunki do pokojowej koegzystencji. Czy taka jest prawda?
Zastanawiając się nad kwestią możliwości przyjęcia do naszego miasta i powiatu potrzebujących rodzin, uciekających przed wojną pytamy, przede wszystkim o kwestie ekonomiczne: nie jest problemem zaprosić takie osoby do nas i zaproponować im tymczasowe lokum. Co jednak dalej?
Jeśli rzeczywiście w naszym powiecie mieliby pojawić się imigranci ze swoimi rodzinami, a stałość ich pobytu oraz koszt z tym związany pokrywanoby ze środków zewnętrznych, czy bylibyśmy w stanie przejść nad tym do porządku dziennego?
Dla wielu osób odnoszących się do problemu tych ludzi, nasz region byłby prawdopodobnie tylko przystankiem na dalszej drodze do Europy Zachodniej. Dość powiedzieć, że nawet dla rodzimych mieszkańców oferowane wsparcie socjalne bywa niewystarczające, a zapewnienie pracy mieszkańcom powiatu od lat pozostaje ogromnym wyzwaniem. Nasz region wielu uchodźców oceniałoby zatem negatywnie, jako potencjalne miejsce przyszłego, stałego pobytu. Trudno też wyobrazić sobie sytuację, w której np. ofery pracy dedykowane uchodźcom powodują, że z rynku pracy zostaną wyparci rodzimi pracownicy. Dystans wobec nich już teraz jest znaczący, a budowanie niechęci na podobnych różnicach z pewnością nie ułatwiłoby im asymilacji. Uczynienie z nich osób bezrobotnych i wykluczonych byłby drugą skrajnością, także obarczoną znaczącym ryzykiem.
Jakie zachowanie i jakie działanie mozna więc podjąć?
Gorlice są miejscem szczególnym, w którym porozumienie pomiędzy reprezentantami różnych religii i kultur było koniecznością. Droga ku względnej stabilizacji nie była jednak łatwa – najczęściej też to nie fizyczne różnice ani kwestie ekonomiczne, leżały na drodze do porozumienia, ale kwestie światopoglądu i obustronnych uprzedzeń. Różnice te nie były jednak tak znaczące, jak w przypadku osób, które obecnie mogłyby stać się potencjalnymi współmieszkańcami.
Czy bylibyśmy więc gotowi na podjęcie znaczącego wysiłku związanego z asymilacją takich osób? Czy w ogóle podjęlibyśmy próbę takiego działania i czy podjęliby ją oni sami?
Jak Waszym zdaniem powinna wyglądać droga do ewentualnego przyjęcia uchodźców w naszym regionie?
Zapraszamy do dyskusji!
Napisz komentarz
Komentarze