Taka ulica nie istnieje
Kilka minut po godzinie 15:00, w minioną środę, pan Ryszard Szarowicz przejeżdżał jako jeden z wielu łącznikiem ul. hm. Rydarowskiej w Gorlicach. Zauważył człowieka, który leży na chodniku ciągącym się wzdłuż drogi. Człowiek słaniał się, kładł na ziemi, próbował podciągnąć się o własnych siłach, wspierając się o betonowy kosz na śmieci.
Wielu go mijało, nikt się nie zatrzymywał. Dopiero pan Ryszard zdecydował się zainteresować tym człowiekiem. Szybko zebrał podstawowy wywiad. Jak nam relacjonuje, człowiek odpowiadał na pytania logicznie, a wokół niego nie była wyczuwalna woń alkoholu. Jego zachowanie budziło jednak niepokój. Było duszno, gorąco, a pan Ryszard nie wiedział w jakim stanie jest naprawdę ten człowiek.
Zadzwonił więc pod numer 112, by wezwać pogotowie do dziwnie zachowującego się człowieka.
Tu przytacza przebieg rozmowy z dyspozytorem z Tarnowa, który odebrał zgłoszenie:
- Powiedziałem wyraźnie, że dzwonię z Gorlic i proszę karetkę na ulicę Rydarowskiej. Rozmawiająca ze mną osoba z dyspozytorni szybko orzekła, że taka ulica w mieście nie istnieje! - mówi pan Ryszard.
Jak z sytuacją poradziłaby sobie osoba, która wzywałaby w tym samym miejscu pomoc do osoby bliskiej, w nerwach, w obawie o życie ukochanego?
Z pewnością nie tak, jak zrobił to Pan Ryszard, który zachwując zimną krew starał się dalej prosto i jasno określić, w jakim miejscu znajduje się osoba potrzebująca pomocy:
- Najpierw próbowałem zasugerować pełną nazwę ulicy: harcmistrzni Rydarowskiej. Nie pomogło. Opisałem więc okolicę. Powiedziałem, jakie ulice łączy ta trasa, podałem punkty orientacyjne.
Chociaż dyspozytor nadal utrzymywał, że ulica o podanej przeze mnie nazwie nie istnieje, to po 2-3 minutowej rozmowie zdecydował się wysłać karetkę "w ciemno".- opisuje dalej pan Ryszard.
Już po kilku minutach w oddali pojawiła się gorlicka ekipa pogotowia. Z łatwością odnalazła porzebującego pomocy mężczyznę i pana Ryszarda, który pozostał na miejscu zdarzenia, kontrolując jednocześnie stan mężczyzny. Chociaż ostatecznie okazało się, że sytuacja nie zagrażała życiu człowieka, interwencja pana Rszarda obnażyła bardzo istotny problem zwiazany z dysponowaniem jednostek Ratownictwa Medycznego w teren.
Jak możliwa jest sytuacja, w której mapy dyspozytorni tarnowskiej są nieaktualne?
Telefonujemy do dyspozytorni, gdzie odpowiedzi udziela nam Pan Witold Duda, który pracuje jako kierownik Skoncentrowanej Dyspozytorni Medycznej nr 2 w Tarnowie.
Zgłoszenie podobne do tego, zwiazanego z ulicą hm. Rydarowskiej nie zdarzają się często, ale czasem mają miejsce. Zazwyczaj zmiany w systemie dyspozytorni dokonywane są automatycznie, za pośrednictwem Małopolskieo Urzędu Wojewódzkiego i innych instytucji odpowiedzialnych za przekazywanie informacji o zmianach nazw ulic, w tym Głównego Urzędu Geodezji i Kartografii. Choć mapy są regularnie aktualizowane, to czasem właśnie dyspozytornia wnioskuje o naniesienie pewnych zmian na mapach.
W sytuacjach takich, jak zaistniała w Gorlicach, dyspozytor musi czasem zaufać rozmówcy i ekipie karetki, która powinna doskonale znać swój teren.
Jak jednak możliwe jest, że ulica hm. Rydarowskiej dopiero teraz została odkryta przez dyspozytornię tarnowską?
Sprawdzamy ile czasu minęło od oficjalnego ogłoszenia nazwy naszego łącznika i poszukujemy informacji na temat procedu zgłaszania nowej nazwy. 30 października 2013 r, uchwałą nr 461/XXXVIII/2013, Rada Miasta Gorlice nadała ulicy miejskiej, odchodzącej od ronda stanowiącego skrzyżowanie ul. Kołłątaja z ul. Stawiska w kierunku północnym do ul. Janusza Korczaka, biegnącej po działkach Nr 2977, Nr 2978 i Nr 835/3 nazwę hm. Marii Rydarowskiej.
Fakt ten odnotowano w Dzienniku Urzędowym województwa Małopolskiego (21 listopada 2013, poz. 6842). Od 2 grudnia 2013 roku możliwy stał się przejazd nową trasą, która weszła na stałe do użytku mieszkańców (UM Gorlice). Przekazanie informacji nastąpiło więc w trybie standardowym dla podobnych sytuacji. Co ciekawe, w mapach dostępnych w sieci internetowej, ulica Rydarowskiej widoczna jest od dawna (podgląd Google street View przenosi nas do zdjęcia z placu budowy łącznika, jednak na mapie poglądowej widnieje aktualna nazwa i doskonale widzimy, gdzie biegnie ulica).
Trudno wskazać, dlaczego, po niemal 4 latach od otwarcia łącznika, mapy dyspozytorni nie zostały zaktualizowane.
Pan Witold Duda wskazuje, że sytuacje takie zdarzają się co jakiś czas. Choć oficjalnie do aktualizacji dochodzi za pośrednictwem krakowskich urzędów, to faktycznie, powiat tarnowski dba o to, by wszelkie zmiany pojawiały się w dyspozytorni jak najszybciej. Stąd też, poza wysłaniem zgłoszeń o zmianach, do odpowiednich komórek Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, gminy i miasta z powiatu tarnowskiego wysyłają dodatkowe notatki bezpośrednio do dyspozytorni. Taka współpraca nie jest standardowym rozwiązaniem, ale jak pokazuje przykład przytoczony na początku, być może jest jedyną, efektywną metodą dbania o bezpieczeństwo mieszkańców.
Czy w takich okolicznościach wyobrażamy sobie możliwość przeniesienia dyspozytorni karetek do Krakowa? A może jest to kolejny argument za powrotem do starego systemu?
foto:pixabay
Napisz komentarz
Komentarze