Zdenerwowana gorliczanka zadzwoniła do nas z prośbą o nagłośnienie sprawy, bo kobieta, która odwiedziła jej dom wydawała się, co najmniej, podejrzana.
Już, gdy wchodziła do naszego mieszkania, coś mi nie pasowało. Widziałam ją z drugiego pokoju, rozglądała się, jakby sprawdzała czy teść jest sam – mówi pani Agnieszka.
Opowiada, że kiedy jej trzylatek był zainteresowany rzeczami przedstawicielki, ta nerwowo próbowała ukryć swoje notatki.
Kątem oka zauważyłam hasła typu „bez dzieci” czy „nie było”, były też krzyżyki, jakby coś odhaczała i adresy kolejnych klatek w moim bloku – wyjaśnia.
Dwójka maluchów skutecznie uniemożliwiła pani Agnieszce wytłumaczenie teściowi, żeby niczego nie podpisywał.
Na litość boską, kto zawiera pięcioletnią umowę z 85-latkiem – mówi przerażona, bo wie, że za ewentualne jej konsekwencje przyjdzie zapłacić całej jej rodzinie.
Pani Agnieszka wylegitymowała przedstawicielkę, ma jej imię i nazwisko, więc może to być punkt zaczepienia do ewentualnych roszczeń.
Czy te dane są prawdziwe – nie wiem, ale jak tak teraz myślę, to nie przypominam sobie, żeby na identyfikatorze, który mi pokazała, była jakaś pieczątka, nazwa firmy – mówi.
Kilka godzin temu na Facebooku znaleźliśmy post innej gorliczanki, która ostrzega przed kobietą, która pod pozorem wypełnienia ankiety próbuje wcisnąć przechodniom nowe lub dodatkowe umowy na sprzedaż prądu i gazu.
Uważajcie na nieuczciwe firmy, czytajcie umowy i nie dajcie się naciągnąć.
Napisz komentarz
Komentarze