Dzisiejszego wieczora (9 maja) w Lecznicy Zwierząt, na zaproszenie jego właściciela Daniela Cieśli, odbyło się spotkanie informacyjne, którego celem było rozwianie wątpliwości wśród zaniepokojonych mieszkańców osiedla nr 6.
W każdej lecznicy zwierzęcej trzeba liczyć się ze zwłokami zwierząt - rozpoczął Daniel Cieśla, lekarz weterynarii, właściciel lecznicy zwierząt. Wychodząc naprzeciw potrzebom mieszkańcom, którzy są emocjonalnie związani ze swoimi pupilami, chcemy zapewnić im utylizację czworonoga nie w trybie przemysłowym a indywidualnym na miejscu. Do tej pory zwierzęta padłe były wywożone wspólnym transportem do zakładu utylizacji zwierząt. Teraz taki proces będzie możliwy na miejscu. Piec nie jest duży, jest przewidziany tylko dla zwierząt małych, maksymalnie może pomieścić do 115 kg materiału, z własnego doświadczenia przewiduję, że w naszych warunkach takie spalanie mogłoby się odbywać 3-4 w tygodniu. Przepustowość tego pieca to 25 kg na godzinę. Lecznicę prowadzę od 16 lat, projektując i stawiając nowy budynek, kierowałem się zasadami ekologii, stawiając na ogrzewanie za pomocą pompy ciepła i planując krematorium dla zwierząt, nie mógłbym sobie pozwolić na żadne nieczystości i nieprzyjemne zapachy.
Mieszkańcy, wśród których wyróżniała się jedna Pani, siedząca centralnie przed mówiącymi, zaczęli zarzucać inwestora pytaniami o zapachy i szkodliwość spalania dla środowiska.
Proces jest zamknięty całkowicie we wnętrzu budynku, żadna jego część nie odbywa się na zewnątrz, jedynym elementem jest 12,5 metrowy komin. Proces spalania odbywa się w bardzo wysokiej temperaturze, ponad 850 stopni, dodatkowo spaliny pochodzące z pieca są jeszcze raz dopalane cyklerem, znów w temp. 850 stopni i poddane nagłemu schłodzeniu, co całkowicie pozbawia ich jakiejkolwiek zapachu. W kominie kondensuje się para wodna, która wędruje do kanalizacji. Z komina nic się nie wydobywa. Proces jest całkowicie monitorowany, a jego wyniki będą dostępne dla wszystkich instytucji nadzorujących - tłumaczył bez emocji, ze stoickim spokojem, Daniel Cieśla.
Głos zabrał również powiatowy lekarz weterynarii, Andrzej Sokacz. Do tego momentu nie wpłynął do mnie żaden formalny wniosek z prośbą na pozwolenie rozpoczęcia tej działalności polegającej na spalaniu zwłok zwierzęcych. Zapoznałem się z tym, co wszyscy mieli możliwość tu zobaczyć. Obejrzałem wybudowaną instalację, oceniam ją jako profesjonalną, nie mam tu żadnych zastrzeżeń. Jeśli zostaną wypełnione wszystkie wymogi związane z prowadzeniem tej działalności, wymogiem zabezpieczenia zwłok przed utylizacją, utrzymania poziomu temperatury, nie widzę powodu, dla którego miałbym wydać decyzję negatywną.
Jak to jest, że o wszystkich inwestycjach w Gorlicach, my mieszkańcy dowiadujemy się jako ostatni, a ich realizacja zaczyna się od tyłu, dowiadujemy się, że opinie środowiskowe są już gotowe, kiedy przysłowiowo jest musztarda po obiedzie - zarzucali samorządowcom mieszkańcy.
Na tę inwestycję nie jest wymagana decyzja środowiskowa i nie została ona wydana, bo nie jest wymagana przepisami. Pan Cieśla, żeby uruchomić tą spalarnię, musi uzyskać zgodę jedynie powiatowego lekarza weterynarii i jest to jego prywatne ryzyko, że zainwestował środki przed tą zgodą - odpowiedział wiceburmistrz Gorlic, Łukasz Bałajewicz.
Spalarnia zwierząt nie znajduje się na liście inwestycji, które mają szczególny wpływ oddziaływania na środowisko - powiedziała dyrektor gorlickiego Sanepidu, Jadwiga Wójtowicz. Taka inwestycja zwolniona jest z obowiązku ciągłego monitorowania emisji zanieczyszczeń do środowiska, jednakże uprawnienia wynikające z ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach otrzymał burmistrz, który musi wydać na tego typu instalację specjalną zgodę.(...) Jeśli chodzi o pozwolenie na budowę złożoną dwa lata temu, nie było w niej zawartego projektu spalarni zwierząt.
Pomysł ten powstał kilka miesięcy temu, wystąpiłem z całą procedurą niedawno i spełnię wszystkie wymagania - odpowiedział Daniel Cieśla.
Mieszkańcy przytoczyli podobne przykłady zakładów Bakutil i Matizol, które miały być mało uciążliwe, natomiast w rzeczywistości były lub są źródłem przykrych i brzydkich zapachów.
Zaniepokojeni projektem utworzenia spalarni zwierząt są również działkowcy z Rodzinnego Ogrodu Działkowego im. T. Kościuszki znajdującego się w niedalekiej odległości od lecznicy. Odwiedziliśmy ich jeszcze przed dzisiejszym spotkaniem.
Nic nie wiedzieliśmy nic wcześniej o planach budowy zwierzęcego krematorium - mówi nam p. Bogdan.
To jest absurd, nam na działce nie wolno nic spalić, nawet przysłowiowego patyka a tu za rogiem będzie się spalało zwierzęta - wtóruje p. Waldemar. Nie po to kupiłem działkę, by po 30 latach pracy w uciążliwych warunkach, spędzać emeryturę dalej w smrodzie.
Pani Jadwiga ma najdłuższy staż działkowca, jest tu od ponad 37 lat. Przychodzę tu z wnuczkiem, bardzo lubi się tu bawić, jest cicho i czysto. Gdzie teraz pójdziemy, żeby zażywać świeżego powietrza? - pyta.
Dzisiejsze spotkanie, z udziałem wszystkich zainteresowanych mieszkańców, działkowców, przedstawicieli Rady Osiedla nr 6, starostwa oraz miasta, rozwiało wiele wątpliwości jednakże do momentu uruchomienia procesu spalania, pierwszych pomiarów i kontroli, a przed wszystkim wydania atestu i pozwoleń, wszystkim nieprzekonanym i niedowiarkom pozostaje czekać.
Napisz komentarz
Komentarze