Gorlice - Adriatyk. Lepiej być nie może?
Do tej pory wybieraliśmy się do Chorwacji, podróżując głównie samochodem. Przekraczamy granicę ze Słowacją w Koniecznej i po kilkudziesięciu kilometrach docieramy do autostrady, która rozwinąwszy swą nitkę w Preszowie, kończy się zawsze kilkanaście kilometrów od wspaniałych, dalmatyńskich plaż.
Bez względu bowiem na to, czy drogami E71 i E65, wiodącymi przez Koszyce, Miszkolc, Budapeszt i Zagrzeb dojedziemy do najbliższej Rijeki, nieco odleglejszego Zadaru, czy ruszymy do serca Dalmacji - Splitu, możemy być pewni jednego: ZAWSZE zjedziemy z komfortowej autostrady bardzo blisko lazurowego morza. Mobilni posiadają ogromny komfort świetnie przygotowanej infrastruktury drogowej.
Jednak podróż samochodem oznacza także sporo wyzwań. Monotonia łatwej technicznie, przez co widokowo nudnej trasy może uśpić czujność kierowcy i zwyczajnie zmęczyć. Poruszanie się autostradą nie jest także bezpłatne: zapłacimy zarówno na Słowacji, jak i na Węgrzech i w Chorwacji. Dodatkowo, nawet najbardziej ekonomiczny samochód, przy autostradowych prędkościach 120 - 140 km/h, wystawi nam zwiększony rachunek na stacji paliw.
2025. Nowa alternatywa
Minister Infrastruktury Dariusz Klimczak poinformował pod koniec maja o uruchomieniu połączenia kolejowego Warszawa - Rijeka. Pierwszy pociąg odjedzie z Polski już w najbliższy weekend - 27 czerwca, ostatni wyjedzie z Rijeki 31 sierpnia. Pociągi z Polski kursować będą cztery razy w tygodniu. Ceny biletów (w jedną stronę, rzecz jasna) zaczynają się od 193 złotych, jednak są one zmienne, znaleźliśmy także takie o wartości ponad 400 zł.
Podróż potrwa dość długo - 19 godzin. Warto dodać, że to „tylko” Rijeka - miejscowość na północy Chorwacji (900 km od Gorlic), zaś wśród wielu polskich „cro-entuzjastów” panuje przekonanie, że Chorwacja zaczyna się... od Zadaru. Dobra wiadomość dla zainteresowanych ofertą mieszkańców ziemi gorlickiej jest ta, że wymarzona wyprawa nie musi oznaczać dojazdu do Warszawy - najbliższą stacją, na której można dołączyć do podróżujących ze stolicy są Katowice (210 km od Gorlic), co przy dobrze funkcjonującym połączeniu nie powinno nastręczać problemów logistycznych.
Finanse i komfort
Pozostawiając na marginesie rozważania, czy Rijeka "prawdziwą" Chorwacją jest, czy nie, bez wątpienia mamy do czynienia z rozwiązaniem przez wielu wyczekiwanym. Trudno wyobrazić nam sobie studenta ze stolicy, który w podróż solo wybrałby się obecnie samochodem, biorąc pod uwagę wakacyjną ofertę Ministerstwa. Jednak dla Gorliczan, a zwłaszcza rodzin podróżujących z dziećmi, uruchomienie nowej "nitki" nie wydaje się być rozwiązaniem przełomowym.
Zacznijmy od kosztów: rodzina dwa plus jeden, uśredniając cenę biletu kolejowego Warszawa - Rijeka do 300 złotych/osoba, zapłaci za przejazd około 1200 złotych. Zakładamy nieśmiało, że z wakacji jednak trzeba będzie wrócić, więc koszt mnożymy razy dwa. Tymczasem, koszt podróży samochodem oprzemy na poniższej symulacji.
Gorlice i Rijekę dzieli 910 kilometrów. Zakładając średnie spalanie przyzwoitego samochodu, wynoszące 8l/100 km, potrzebować będziemy około 150 litrów paliwa, by pokonać dystans tam i z powrotem. Średnia cena? W Polsce to około 6,15 zł, za granicą może się różnić, ale są to różnice kosmetyczne. Biorąc pod uwagę powyższe, za paliwo zapłacimy około 900 złotych. To jednak nie wszystko.
O ile słowacki odcinek autostrady (Preszów - Koszyce) proponujemy ominąć równoległą drogą bezpłatną, to na Węgrzech musimy zakupić winietę autostradową. Ta „wakacyjna”, dziesięciodniowa kosztuje 23,95 euro, więc zakładając, że nasz pobyt nie przekracza 10 dni, obowiązuje ona także na powrót. W Chorwacji winiet nie ma, są za to bramki. Pokonanie trasy od przejścia granicznego w Gorican ze zjazdem w Rijece będzie kosztować nas 15 euro. Powrót analogicznie.
Gdyby zatem za jedyny wyznacznik dobrej podróży uznać jej ekonomiczność, wybór pozostawałby prosty. Istnieje jednak jeszcze inny czynnik decydujący: jest nim komfort podróżujących, zwłaszcza dzieci. A tutaj pociąg wydaje się zostawiać samochód daleko w tyle, nawet zważywszy na dziewiętnastogodzinną wycieczkę.
Wygoda polegająca na swobodnym poruszaniu się w przedziałach i między nimi, możliwość nawiązania relacji z towarzyszami podróży, czy, w przypadku młodszych podróżujących - wręcz "imprezowy" charakter, będący domeną kolei - pozostawi wielu Czytelnikom zagwozdkę. Jak to zwykle bywa - spowodowaną osobistymi, indywidualnymi preferencjami.
Dlatego dziś pytamy Was, co o tym myślicie.
Napisz komentarz
Komentarze