Rafał Kukla na początku przywołał z nostalgią w głosie własne doświadczenia z dzieciństwa. Wspominał o chwilach związanych z atrakcjami tamtych czasów i do tego, że nie było zbyt wielu alternatyw do spędzania wolnego czasu.
Rodziny po prostu szły nad rzekę, na basen czy do parku. Dziś, jak zauważył, czasy się zmieniły – młodzież jest mniej liczna, a zamiast spotkań na żywo wybiera internet. Seniorzy z kolei wolą ciszę i spokój niż głośne festyny.
Jak imprezuje się tuż za naszą granicą?
Burmistrz Kukla przytoczył przykład Jarmarku Bardejowskiego w Słowacji, gdzie np. w czwartek o godz. 15 pełen rynek ludzi z uwagą wysłuchiwał przez godzinę przemówień polityków i samorządowców.
Mnie by się nie chciało tego słuchać, a oni się cieszą i siedzą – zauważył Rafał Kukla.
Słowacy, Węgrzy czy Rumuni potrafią czerpać radość ze wspólnej obecności, ich rynki i place podczas imprez i świąt miast wypełniają się po brzegi. Tymczasem w Gorlicach podobne wydarzenia przyciągają jedynie garstkę ludzi.
U nas wystarczy zamknąć boczną ulicę i od razu wybucha fala pretensji. My jesteśmy bardziej pretensjonalni – dodał, wskazując na kontrast w mentalności.
A może jest to kwestia dostępności do piwa, palinki czy rakiji, które można napić się wtedy w otwartej przestrzeni? Nie wiem, czy to może mieć wpływ, natomiast jest coś, co sprawia, że mieszkańcom nie chce się chodzić na miejskie imprezy.
Mentalność mieszkańców a przeładowane imprezy
Z obserwacji Rafała Kukli wyłania się obraz społeczności, która straciła naturalną chęć integracji. Zamiast cieszyć się obecnością i muzyką, coraz częściej szukamy wymówek – pogoda, grill na działce, zmęczenie. A jednocześnie, jak zauważył, otrzymujemy „wszystko na tacy” – dziesiątki wydarzeń, często zorganizowanych tylko po to, by rozliczyć projekt i pochwalić się kolejną inicjatywą.
To rodzi przesyt. W efekcie ludzie nie tylko nie garną się do udziału, ale także nie czują potrzeby, by dać wyraz swojemu rozczarowaniu – ich odczucia pozostają pomijane w oficjalnym przekazie.
Politycy w blasku fleszy
Drugi biegun to samorząd i politycy. Organizacja imprez staje się dla nich sposobem na budowanie własnego wizerunku. Imprezy uginają się od powitań, lista gości ciągnie się w nieskończoność, a wszędzie obecne są logotypy sponsorów i instytucji finansujących. Zamiast krótkiej, merytorycznej części oficjalnej mieszkańcy dostają przeciągnięte, przegadane ceremonie.
To czas, w którym lokalni decydenci mogą ogrzać się w blasku fleszy i przypisać sobie zasługi. Problem w tym, że odbywa się to za publiczne pieniądze, a więc kosztem tych samych ludzi, którzy stoją znudzeni w tłumie i czekają na to, co najważniejsze – muzykę, występy, zabawę.
Społeczność rozczarowana, ale bez głosu
Mieszkańcy coraz częściej odczuwają zmęczenie formą, w której rozrywka staje się jedynie przykrywką dla politycznych prezentacji. Mają prawo oczekiwać, że skoro imprezy finansowane są z ich podatków, to będą odpowiadały na ich potrzeby.
Tymczasem nie mają gdzie otwarcie wyrazić swojego zdania – lokalna debata na temat jakości imprez praktycznie nie istnieje, a jeśli już się pojawia, jest marginalizowana.
Dwa bieguny tego samego problemu
Z jednej strony mamy przesyt wydarzeń, nadmiar okazji i „wodę sodową” w głowach mieszkańców, którzy stali się wybredni i wygodni. Z drugiej – polityków i organizatorów, którzy kosztem formy i przesytu sponsorów niszczą istotę wspólnego świętowania. Efekt? Puste place, rozczarowanie i rosnące poczucie, że imprezy są „dla nich”, a nie dla ludzi.
Wypowiedź Rafała Kukli, celna i szczera, z którą w pełni się utożsamiam, może otworzyć przestrzeń do dyskusji o tym, jak naprawdę powinny wyglądać wydarzenia w Gorlicach i powiecie.
Dopóki nie zostanie przywrócona równowaga między częścią oficjalną a rozrywką, dopóty mieszkańcy będą wybierać własne ogródki, grille i Internet zamiast wspólnej zabawy na miejskich imprezach.
Zapraszamy do dyskusji na ten temat. Gdzie leży problem frekwencji i podejścia do publicznych imprez? Czy to problem naszej mentalności, a może jednak formy organizacji imprez? Czy mamy prawo mieć dość podejścia do oficjalnych części imprez i przegadanych i przeciągniętych wydarzeń?
Napisz komentarz
Komentarze