Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
ReklamaZapisy na bezpłatne aparaty słuchowe - Gorlice, ul. Sienkiewicza 36 - tel. 18 353 82 66/ 501 700 244
ReklamaZapisy na bezpłatne aparaty słuchowe - MARMED, ul. Sienkiewicza 36, Gorlice, tel. 18 353 82 66; 501 700 244
ReklamaKup swój wymarzony rower w IwoBike - Gorlice, ul. Michalusa 1
Reklama Zapraszamy na zakupy do Delikatesów Szubryt w Gorlicach przy ul. Kościuszki

Wspomnienie o śp. Kazimierzu Wszołku

Podziel się
Oceń

Pochodzący z Szymbarku Kazimierz Wszołek swoją drogę życia rozpoczął w górach i tam ją zakończył – wierny swojej największej pasji aż do ostatnich chwil. Dla przyjaciół z Klubu Wysokogórskiego Gliwice był po prostu Kazikiem, Kajem. Niezwykle doświadczony, zawsze świetnie przygotowany technicznie i kondycyjnie, łączył w sobie spokój, rozwagę i niezwykłą determinację w dążeniu do celu.
zdjęcie przedstawia czarno-białe zdjęcie mężczyzny z czekanem w ręce, zdjęcie w górach
Wspomnienie o śp. Kazimierzu Wszołku.

Autor: Tatromaniak/Klub Wysokogórski Gliwice

 

Jego ostatnim wielkim celem było zdobycie wszystkich alpejskich czterotysięczników. Na finiszu tej imponującej drogi zostały mu jedynie dwa szczyty. Był indywidualistą – jeśli nie znalazł partnera do wyprawy, potrafił wyruszyć sam, w przekonaniu, że wie, jak ocenić własne możliwości i ryzyko.

Wszołek realizował ambitne projekty na całym świecie. W 1988 roku uczestniczył w wyprawie na Aconcaguę, podczas której powtórzył drogę pierwszych polskich zdobywców przez Lodowiec Polaków. Zdobył również Illimani w boliwijskiej Cordillera Real. Brał udział w trekkingu Inków przez Andyjską dżunglę – to on jako pierwszy z grupy pokonał rwącą rzekę Urubambę, przechodząc nad nią po stalowej linie przy pomocy czekana i karabinka. Żaden z uczestników nie powtórzył już tego wyczynu.

W Norwegii i Himalajach Zachodnich sięgał po dziewicze szczyty, samotnie pokonując lodowce w drodze do obozu. W masywie Trolli podejmował trudne drogi wspinaczkowe i brał udział w akcjach ratunkowych. Zawsze był tym pierwszym w zespole – przewodnikiem, który przecierał szlaki innym.

Jego przyjaciele wspominają niezwykłą siłę fizyczną i mentalną, a także koleżeńskość i odwagę. Jedna z opowieści najlepiej oddaje jego charakter. Aby zdobyć środki na wyprawę w Andy w 1988 roku, wraz z kolegami podjął się trudnego i ryzykownego zadania – malowania 150-metrowego komina Huty Katowice od środka. Wymagało to pracy w gumowych kombinezonach, ze szlauchem i kwasem szczawiowym w dłoni, zjeżdżając na linie w ciasnej przestrzeni. Gdy inni wahali się, Kaju przerwał dyskusję, mówiąc: „Zima nas zastanie”. Założył kombinezon i wykonał zadanie. Taki był – bezkompromisowy w działaniu, zawsze gotów, by podjąć ryzyko dla wyższego celu.

Do końca pozostawał wierny górom. Ciągle zaskakiwał przyjaciół trudnymi przejściami wspinaczkowymi, nawet w wieku, w którym większość już dawno odpuściłaby podobne wyzwania.
 

Żegnaj, Kaziu, niezrównany miłośniku gór. Do końca byłeś im wierny. My jesteśmy jedynie szczęściarzami, którym udało się spotkać Ciebie na górskich szlakach – napisali Mirosław Szumny i Andrzej Galant, jego wieloletni towarzysze.


Na zawsze pozostanie w pamięci jako człowiek, który żył według własnych zasad, oddając serce górom i ludziom, których spotykał na swojej drodze.

 


Źródło info: własne/Klub Wysokogórski Gliwice

 


Napisz komentarz

Komentarze

ReklamaAQUAPLAST - rynny, pokrycia dachowe
ReklamaNowe mieszkania na sprzedaż, Osiedle "Szklane Tarasy" - Gorlice, ul. Kapuścińskiego
AKTUALNOŚCI
Reklama
Reklama
POPULARNE
Reklama
zachmurzenie duże

Temperatura: 10°C Miasto: Gorlice

Ciśnienie: 1025 hPa
Wiatr: 4 km/h

Reklama
Reklama Nowe mieszkania na sprzedaż - Szklane Tarasy, Gorlice, ul. Kapuścińskiego