Początkowe zaskoczenie po zobaczeniu ogłoszenia minęło szybko - w końcu umowa jak każda inna. Mężczyzna ma pieniądze, kobieta ich potrzebuje - układ pozornie czysty i prosty. Nie wchodzimy tutaj w problem intymności tego związku, bo jak wiadomo o wszystko można się umówić. Ogłoszenie to wydaje się być jednak idealnym znakiem dzisiejszych czasów.
Mężczyzna szuka towarzyszki na pokaz - określa jasno, czego oczekuje. Co powoduje takim człowiekiem? Wielu z pewnością od razu nasuwa się możliwa odpowiedź na to pytanie: dlaczego taki układ? Przecież w "normalnej sytuacji" gdyby mężczyzna poszukiwał towarzystwa, znalazłby je wśród swoich znajomych. Może nawet podjąłby wysiłek stworzenia trwalczego związku?
Pierwsza odpowiedź wydaje się intuicyjna, choć niełatwa - mężczyzna ten nie chce tworzyć związku z kobietami. Zachowanie pozorów jest jednak dla niego ważniejsze niż szczerość. Odcięcie się od rodziny nie wchodzi w grę, akceptacja jego odmienności ze strony rodziny, także jest wątpliwa. Pozostaje trwać w kłamstwie, które z roku na rok wymaga coraz większych nakładów. Układ na 2-3 lata ostatecznie się rozpada, co w dzisiejszych czasach zupełnie normalne: rodzina niczego nie podejrzewa, mężczyzna zaś może spokojnie tłumaczyć, że kobieta jego życia po prostu odeszła. Zaangażowanie w całą inscenizację osoby obcej gwarantuje, że po wymaganym czasie nie będzie problemów z zerwaniem kontaktu.
Deklaracja odmiennej orientacji seksualnej bywa dla wielu wyzwaniem, z którym nie potrafią się przez lata oswoić. Fasadowe związki z kobietami zostają utrwalone małżeństwem. Nieświadome swojego rzeczywistego położenia, kobiety dopiero po latach poznają podwójne życie swoich towarzyszy. Mężczyźni zaś nie dają sobie miejsca na wątpliwości - w końcu aktualny wzorzec męskości nie obejmuje posiadania jakichkolwiek słabości. Konsultacje, rozmowy, nawet rozwiązanie problemów przy udziale terapeutów - to rozwiązania postrzegane jako strefa dla osób słabych. Wątpliwości wewnętrzne próbują rozwiązać narzucając na siebie przymus w postaci sformalizowanego związku. Najbliższa rodzina i znajomi zyskują kolejnego "normalnego". Po latach, gdy wewnętrzne rozdarcie nie pozwala dalej funkcjonować, taka decyzja staje się początkiem tragedii co najmniej dwójki ludzi.
Scenariusz jak z filmu? Niekoniecznie. Pozwólmy sobie jednak pominąć także ten skrajny aspekt, ponieważ to nie on obenie będzie najczęściej spotykanym. Druga możliwość jest też dużo trudniejsza do wyjaśnienia.
Mężczyzna heteroseksualny, zajęty własną karierą, niezainteresowany tworzeniem trwałego związku. Poszukujący, ale bez zaangażowania. Oczekujący na przełom we własnym życiu, jednocześnie jednak zapracowany i... coraz starszy.
Pozornie - brak problemów: kilka nietrwałych związków z przeszłości, definitywnie zakończonych. Obecnie skupiony na spełnieniu zawodowym i gromadzeniu środków na przyszłe inwestycje. W tle jednak nieustanne pytania rodziny i najbliższych: "no to kiedy w końcu sie ożenisz"?
Pytanie powtarzane regularnie, na początku spotyka się z prostą odpowiedzią. Z czasem jednak, kiedy wymarzona synowa nie pojawia się, natarczywość pytań i ilość porównań z innymi zaczyna być coraz bardziej dokuczliwa. Nie pomaga stwierdzenie "nigdy! - dobrze mi w obecnej sytuacji" - rodzina nie daje za wygraną i regularnie przypomina o swoich oczekiwaniach.
Z braku pomysłu na zakończenie insynuacji pojawia sie więc pomysł - stworzenia związku z pierwszą - lepszą osobą lub zorganizowania przejrzystego układu, który faktycznie jest pełnopłatną, jednoznaczną usługą. Druga sytuacja wydaje się być uczciwa - nie ma złudzeń co do wzajemnych oczekiwań i braku zaangażowania. W międzyczasie możliwość stworzenia związku, a jednocześnie błogi spokój spowodowany ostatecznym zakończeniem problematycznych pytań, dociekań, zachęt.
Współczesny świat jest pełen paradosków. Przy obecnym postępie technologicznym, ogromnej łatwości przemieszczania się i nawiązywania nowych relacji wydaje się, że stajemy się coraz bardziej osamotnionymi ludźmi. Przykład mężczyzny poszukującego narzeczonej za pieniądze jest tego doskonałym przykładem. W obliczu rozpadających się małżeństw nie sposób nie westchnąć do tych szczęśliwych małżeństw, które świętują swoje złote gody. Ich wzajemne poświęcenie dla siebie, wyrozumiałść i umiejętność przebaczania, stają się dzisiaj sztuką tajemną, niemal niemożliwą do odkrycia. Kolejny paradoks wynika zaś z faktu, że w świecie pełnej wolności, pojawiają się emocjonalni niewolnicy, tacy jak opisani tu mężczyźni. Ich oczekiwania i dążenie do dostosowania się przypominają jako żywo sytuację małżeństw organizowanych przez rodziny: często wymuszonych i nieszczęśliwych, dających jednak potomków. Czyżby historia zatoczyła ogromne koło?
Samotność to tylko sporadycznie świadomy wybór człowieka. Jego powszechność już od dawna jest alarmująca, niestety często wytłumaczeniem jest źle rozumiana wolność i nowoczesność. Tymczasowość, płynność, brak prawdziwego zaangażowania, absolutna powierzchowność relacji: czy to już absolutny schyłek prawdziwych relacji między kobietami i mężczyznami? I czy można jeszcze dziwić się tym, którzy za wszelką cenę próbują przynajmniej stwarzać pozory szczęścia, a w międzyczasie zaś szukają sposobu na jego odnalezienie?
Napisz komentarz
Komentarze