Przypomnijmy, że w z nocy, ze środy na czwartek 12-13 sierpnia na niebie będzie można obserwować maksimum roju Perseidów. „Spadające gwiazdy” najlepiej widać w letnich miesiącach, kiedy ziemia uderza w smugę gazu i pyłu pozostawionego przez kometę.
Właśnie dlatego „spadające gwiazdy" to tak naprawdę nie gwiazdy, ale drobiny pyłu, często nie większe od ziarenka piasku, które pędząc z szybkością 60km/s spalają się w ziemskiej atmosferze. Na ziemi widzimy właśnie te błyski, będące wynikiem spalania. Może ich być nawet 100 na godzinę! Takie rozpędzone ciało niebieskie wielkości orzecha włoskiego wpada do atmosfery na wysokości 100 km, spadając odparowuje, i 80 kilometrów nad ziemią jest już wielkości ziarenka maku. Zjawisko to czasem nazywane jest „łzami świętego Wawrzyńca”, ponieważ najwięcej meteorów spada ok. 10 sierpnia, czyli w dniu jego męczeńskiej śmierci.
W związku z tym, że Polska leży na półkuli północnej, nasze niebo nadaje się doskonale do obserwacji.
Do obserwacji roju Perseidów najlepiej wybrać miejsce, które nie jest oświetlone przez miejskie latarnie i samochody. Polecamy wyjazd za miasto lub pójście do lasu, choć oczywiście w mieście również jest to możliwe. Jeśli będziemy mieć szczęście zobaczymy najjaśniejsze Perseidy. Dobrze jest najpierw przyzwyczaić oczy do ciemności. Wystarczy na to kilkanaście minut.
Źródło: fakt.pl
Napisz komentarz
Komentarze