Nasze Gorlice to miasto nie przekraczające 30 tysięcy mieszkańców, skala bezrobocia jest podobna,jak w całym kraju. Brak miejsc pracy to konsekwencje niskiej rentownosci dotychczasowych lokalnych przedsiebiorstw. Zdolni do pracy wyjeżdżają za granicę lub do większych miast. Dotyczy to szczególnie młodych wykształconych gorliczan, którzy po ukończeniu studiów nie wracają w rodzinne strony.
Słyniemy z tego, że lubimy ponarzekać. Sprawa hipermarketów i galerii handlowych jest tego przykładem. Młodzi ludzie twierdzą, że w Gorlicach nic ciekawego się nie dzieje, nie ma gwiazdorskich koncertów, kina z nowościami filmowmi, czy galerii, gdzie można zrobić zakupy, spotkać się, pobyć. To fakt, mimo że trochę zaczyna się zmieniać w naszym miescie jeśli chodzi o wydarzenia kulturalne, to nadal jesteśmy daleko w tyle za pobliskim Nowym Sączem, Jasłem, nie wspominając już o Krakowie.
Dla wielu gorliczan brak dużych galerii handlowych może być powodem do robienia zakupów w innych miastach. Czy w Gorlicach znalazłoby się miejsce na jedną z nich? Chyba nie. Cieszą się z tego niewątpliwie przeciwnicy wielkopowierzchniowych centrów handlowych, uznając że uderzyłoby to w lokalny rynek. Nie będziemy gdybać w tym miejscu, jak przyjął by się pomysł galerii z prawdziwego zdarzenia w Gorlicach. Możemy jednak podyskutowac nad istnieniem w naszym miescie dużych sklepów sieciowych z zagranicznycm kapitałem.
Gorlice dysponują obecnie trzema dużymi międzynarodowymi sieciami handlowymi, które oferują głównie artykuły spożywcze, ale nie tylko. Mamy też pokaźne centrum budowlano-gospodarcze. Ruch w mieście wzrósł od tego momentu znacznie, przysparzajac mieszkańcom problemów z płynnością jazdy, znalezieniem miejsc do parkowania itp.
Co gorliczanie sądzą o dużych sieciówkach w naszym mieście? Dla jednych to okazja do zakupów i korzystania z ogromnej ilości znanych marek, do wybrania ulubionego produktu, który nie zawsze można znaleźć w osiedlowym sklepiku. Sieci te przyciagają także promocjami, przestronnymi wnętrzami z miłym wystrojem, uśmiechniętą obsługą witającą każdego klienta. Wiemy, że zmieniło sie także dużo jeśli chodzi o warunki pracy pracowników tych sieciówek, a to za głośnej w całej Polsce sprawy pewnej pracownicy, która dostała wysokie odszkodowanie za łamanie jej praw. Paradoksem jest jednak to, że jako klienci solidaryzujemy się z obsługą hipermarketów, którzy muszą pracowac w niedzielę, a mimo to często właśnie tego dnia całymi rodzinami udajemy się na duże zakupy.
Przeciwnicy tych dużych sieci argumentują swoją antypatię wobec nich kwestią finansową, a dokładnie niską według nich stawką podatków płaconą w naszym kraju. Faktem jest, że płacą one podatki, ale ich wysokość w porównaniu z zyskami wydaje się minimalna. Co jakis czas pojawiaja się propozycję, aby nałożyć na te firmy podatek obrotowy od pełnego przychodu ze sprzedaży, ale wtedy logicznie jest, że sieciówki chcąc wyjść na swoje sięgnęłyby do kieszeni klienta, bądź do pensji pracowników. Sytuacja jest więc patowa, analitycy do spraw handlowych sami nie potrafią znaleźć dobrego wyjścia z tej sytuacji. Wielu gorliczan przeciwnych portugalskim, czy niemieckim sieciówkom staje w obronie małych sklepów, które nie są praktycznie w stanie sprostać konkurencji. Obniżając ceny swoich towarów narażają się bowiem na małe zyski, a to ciągnie za sobą konsekwencje utrzymania sprzedawców, koszty opłaty najmu lokalu. Nie trafiają też do nich argumenty zwolenników sieciówek, że nowy market to nowe miejsca pracy. Niektórzy obliczyli za to, że 1 miejsce w tego typu sieci likwiduje 4-5 na lokalnym rynku pracy.
Jak my gorliccy klienci podchodzimy do kwestii miejsca dokonywanych zakupów? Co nas interesuje bardziej? Świeżość produktów, pewny sprawdzony dostawca, czy też okazyjna cena, szybkie zakupy w jednym miejscu i szeroki wybór produktów różnego asortymentu? Czy jesteśmy lokalnymi patriotami, czy też po prostu chłodno kalkulujemy, co się nam osobiście bardziej opłaca?
Napisz komentarz
Komentarze