Ludzie znajdują w śmieciach wszystko – od starych telefonów, przez biżuterię, aż po koperty z gotówką. Ale to, co wypatrzył jeden z naszych Czytelników przy ul. Konopnickiej w Gorlicach, przebiło wszystkie dotychczasowe znaleziska. Bo czy ktoś spodziewałby się... sterty szkolnych sprawdzianów?
Sprawa wyszła na jaw całkiem przypadkiem. W drodze sklepu na jednym z gorlickich osiedli przechodząc obok kontenerów, Czytelnik zauważył coś, co zdecydowanie według niego nie powinno tam trafić. W niebieskim pojemniku na papier leżały dziesiątki niezniszczonych kartkówek. Wszystkie starannie podpisane, z ocenami, imionami i nazwiskami uczniów oraz informacją, z jakiej klasy i jakiego przedmiotu pochodzą. Zero podarcia, zero zamazania – pełna dokumentacja.
Śmietnik nie jest niszczarką
Z punktu widzenia przepisów o ochronie danych osobowych – to spore niedopatrzenie i niefrasobliwość. Szkoły mają obowiązek odpowiednio archiwizować i niszczyć dokumenty, które zawierają dane uczniów. Nie wystarczy wyrzucić sprawdzian do kosza – to nie stara ulotka z dyskontu. Jeśli na kartce są dane osobowe (a imię, nazwisko, klasa i ocena to już całkiem spory zestaw), taki dokument powinien zostać zniszczony w sposób uniemożliwiający jego odczytanie.
RODO – czyli Rozporządzenie o Ochronie Danych Osobowych – obowiązuje także w szkołach. I nawet jeśli nauczyciel robi porządki po zakończeniu roku szkolnego, nie może po prostu wynieść wszystkiego do kontenera pod blokiem. To nie piwnica, a już na pewno nie miejsce na takie znaleziska.
Nie wszystko, co ląduje w śmieciach, powinno się tam znaleźć. Czasem zamiast banana po śniadaniu trafia tam przypadkiem czyjaś historia ocen z całego semestru. A śmietnik, jakkolwiek pojemny, nie zastąpi niszczarki do dokumentów.
Więc następnym razem, gdy wyrzucasz coś do pojemnika na papier – rzuć okiem, czy nie jest to przypadkiem kartkówka z biologii twojego dziecka. Bo jak pokazuje przykład z gorlickiego osiedla – RODO nie śpi, nawet w wakacje.
Napisz komentarz
Komentarze