Jesteśmy na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Delikatny mróz, w powietrzu wisi zapowiedź kolejnych opadów. To jeszcze nie jest atmosfera białych świąt, o których tak wielu marzy. Ale nie przeszkadza nam to wyskoczyć w wolne, sobotnie i niedzielne popołudnie na chwilę do centrum miasta. Drewniane budki już czekają, nad zgromadzonymi unosi się delikatny, przyjemny zapach świątecznych potraw. Kolorowe stanowiska zapraszają, by skorzystać z dóbr przypominających o najbardziej tradycyjnych obliczach świąt.
Tu jemioła, tam możliwość nabycia żywej choinki, jeszcze gdzie indziej rękodzieło artystyczne. Od klasycznych, drewnianych zabawek, aż po biżuterię, w której stronę kobiety rzucają tęskne spojrzenia. Tu miód, tam wędliny, słowem wszystko, co potrzebne, by celebrować święta przy zastawionym w pełni stole.
Dosłownie za rogiem stoi jest świat
Z radosnego gwaru wychodzimy na ul. 3 Maja, a tam proza życia. Pospieszne zakup robiono tak w sobotę jak i niedzielę. W końcu najbliższy tydzień mógł być bardzo intensywny. Tutaj uśmiechów jakby mniej, w ręku lista zakupów i skrupulatne wybieranie tego, co absolutnie potrzebne i za co nie można przepłacić. Niestety, wielu staje też pod czytnikiem cen, by sprawdzić, czy to aby na pewno aż tyle kosztuje.
Nie ma znaczenia, ile produkt kosztował tydzień temu. Dziś kosztuje właśnie tyle.
Posłusznie płacimy. Jeszcze możemy sobie na to pozwolić.
Staruszka pojawia się i znika
Nie zauważamy jej ani za pierwszym, ani za drugim razem, kiedy ją mijamy. Jakby staruszka była niewidzialna. Ale jest. Skulona pod sklepem nie żebrze aktywnie. Po prostu siedzi i czeka. Wymownie wyeksponowany metalowy kubeczek trzyma przed sobą. Jest czysty, chociaż skromny. Ubrana na ciemno kobieta ma na głowie chusteczkę, której nie umielibyśmy dziś kupić.
Bo, czy takie chustki w ogóle jeszcze się sprzedaje?
Na jej twarzy nie ma jednak smutku ani obojętności. Raczej grymas przypominający uśmiech, ale uśmiech połączony z poszukiwaniem litości. To uśmiech osoby bezsilnej, która zdaje sobie sprawę ze swojej fatalnej sytuacji.
Kobieta nie jest nachalna, ale sami jesteśmy zaskoczeni tym, jak wygląda reakcja ludzi, którzy ją mijają. Przez większość czasu kobieta nie porusza się, poza momentami, w których rozgląda się w poszukiwaniu wzroku innych osób. Pozostaje niewidoczna.
Widzialna staje się wtedy, gdy z nieznanego rękawa wysuwa się dłoń, która wrzuca jej małą monetę. Dłoń znika równie szybko jak się pojawiła. W morzu osób stojących pod sklepem trudno określić, do kogo należała. Ale dźwięk uderzającej o blaszany kubeczek monety przywraca na chwilkę kobiecie widzialność. Dostrzegają ją inni. Widzą, że różni się od innych osób, które zwykli widywać w tym miejscu. Podchodzą, wrzucają kolejne monety.
Na krótką chwilę wokół kobiety pojawia się kilka osób. Każdy daje odrobinę, ale razem dają dość, by wiedzieć, że ta osoba dziś nie położy się głodna spać.
Kobieta znika na dobre
Kilkadziesiąt minut później kobiety już nie ma. Odeszła tak szybko, jak się pojawiła. Przypominamy sobie paragon za dwa chleby, który opiewał na ponad 8 złotych. Nie dziwi nas sytuacja, w której komuś żyjącemu dotąd skromnie, po prostu może zabraknąć na najważniejsze produkty spożywcze. Dziś kilka kliknięć dzieli nas od informacji o wszelkich możliwych miejscach i osobach, które mogą nam okazać pomoc w najtrudniejszej chwili.
Ta staruszka z pewnością nie wie o wielu z nich. Prawdopodobnie w innych okolicznościach szybko pojawiłyby się osoby, które starałyby się poinformować kobietę o możliwościach zmiany jej sytuacji, o miejscach, w których może poprosić o pomoc i ją uzyskać. Ten jeden raz wydaje się jednak, że w tej konkretnej chwili, drobna pomoc okazana przez wiele osób być może była ważniejsza od systemowego rozwiązania problemu, który stoi za tym konkretnym żebraniem. Na systemową pomoc – mamy nadzieję – przyjdzie jeszcze czas.
Doświadczyliśmy krótkiej historii o wigilijnej pomocy. To był moment porozumienia pomiędzy ludźmi, którzy komunikowali się dźwiękiem. Jeden brzęk monety był zaproszeniem dla kolejnych monet. Na ułamek sekundy ludzie działali w cichym porozumieniu, widząc, że w tym jednym przypadku mają do czynienia z osobą, która prosi ich o pomoc w swoim niedostatku, zostawiając dumę głęboko schowaną.
Kobieta zniknęła na dobre, ale poczucie, że zrobiliśmy coś, co było właściwe i dobre, pozostało.
Niech to uczucie towarzyszy nam jak najczęściej.
Napisz komentarz
Komentarze