Gdzie leży problem?
Obecna instrukcja zarządzania wodą, przygotowana i wydana przez RZGW w latach, w których nie mieliśmy do czynienia z wyzwaniami, jakie stawia przed nami klimatyczna susza, jest przestarzała i nieadekwatna. To właśnie jej algorytm jest winien stanowi rzeczy, który obserwujemy od kilku lat, ze szczególną intensywnością w roku obecnym.
Niewielka ilość wody w zbiorniku to nie wina samorządów, czy dyrekcji zapory. Po prostu: gdy dopływ jest mniejszy, trzeba elastycznie regulować odpływ, czego nie przewidują schematy wydane przez RZGW.
Krajobraz krajobrazem, turystyka turystyką, rekreacja – rekreacją, zaś podstawowym problemem włodarzy i mieszkańców Ziemi Gorlickiej jest pogarszający się stan głównego cieku, który jest źródłem wody pitnej dla miasta, a na jakość którego w ogromnym stopniu wpływa właśnie stan Zalewu.

Wspólny ruch
Dlatego, 14 lipca, w Sali Konferencyjnej gorlickiego „Sokoła”, odbyło się spotkanie poświęcone tej sytuacji, w którym udział wzięli: Dyrektor Zarządu Zlewni w Jaśle Rafał Czech oraz Kierownik Zbiornika Wodnego w Klimkówce Piotr Przybylski oraz reprezentanci lokalnych samorządów: Wójt Gminy Uście Gorlickie Ewa Garbowska-Góra, Wójt Gminy Gorlice Jan Przybylski, Zastępca Wójta Gminy Łużna Dawid Wresiło, przedstawiciel Gminy Biecz Jan Szkaradek oraz przedstawiciel Gminy Ropa Jadwiga Kiełbasa.
W spotkaniu uczestniczył również Prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Gorlicach Janusz Ząbek, a także przedstawiciele Polskiego Związku Wędkarskiego Okręg Nowy Sącz – Michał Cebula i Łukasz Kosiba.

Ponieważ Urząd Miasta wydał już komunikat o spotkaniu w sprawie Klimkówki, niewiele mogę powiedzieć – mówi Łukasz Kosiba, Prezes gorlickiego Koła Miasto należącego do struktur PZW.
Uważam że dużym pozytywem jest to że wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się co do tego, że dostosowanie instrukcji do aktualnych warunków klimatycznych jest koniecznością, a obecna instrukcja jest, po prostu, fatalna. Nareszcie jasno stwierdzono, że ilość i jakość wody niesiona przez rzekę Ropę stwarza coraz większy problem dla wodociągów.
Filtrowanie błota po to, żeby uzyskać wodę pitną, jest też z roku na rok bardziej kosztowne i tu też są jakieś granice możliwości, do których się właśnie zbliżamy.
Uczestnicy spotkania mieli okazję skonstatować, że DORAŹNIE, gdy mamy do czynienia z występującymi opadami, sytuacja wydaje się opanowana, jednak jest do „ugaszenie pożaru”, który lada chwila wybuchnie ponownie.
Matematyka jest bezlitosna: jeśli poziom wody w zbiorniku spadnie do minimalnego poziomu piętrzenia (MPP), co może wydarzyć się już jesienią, będzie to oznaczać zmniejszenie przepływu na Ropie, a jeśli ilość ta spadnie do 2 mln m³, to ilość wody wypuszczanej z zapory będzie musiała zrównać się z ilością, która do jeziora dopływa, a to z dużym prawdopodobieństwem oznacza racjonowanie wody w kranach dla mieszkańców Gorlic.
Dlatego wszyscy uczestnicy spotkania zgodzili się, że należy zawnioskować w RZGW i Ministerstwie Środowiska o zmianę instrukcji zarządzania wodą w Zalewie Klimkowskim. Dobra wiadomość ze wstępu jest taka, że właśnie się to stało. Złe wiadomości?
Zmiana instrukcji możliwa będzie najszybciej za około 6 miesięcy - mówi Łukasz Kosiba.
Cieszę się natomiast bardzo, że wszyscy dostrzegli powagę sytuacji i mówią jednym głosem. Z resztą PZW nigdy nie mogło narzekać na brak dobrego kontaktu z jednostkami samorządowymi - zawsze potrafiliśmy wspólnie rozwiązywać problemy. Teraz stoimy przed najważniejszym, który wymaga konieczności bezwzględnej współpracy.
Dziś, 1 sierpnia, do naszej Redakcji dotarła treść pisma, które zostaje skierowane do właściwych, decyzyjnych organów. Obiecujemy Czytelnikom, że wrócimy do sprawy, gdy pismo trafi do domeny publicznej.
Napisz komentarz
Komentarze