Skąd pomysł na Beskid Niski? Może jakiś sentymentalny powrót, czyjeś „polecenie”, przy okazji, po drodze?
Zdecydowaliśmy się na Beskid Niski ze względu na dobrą jakość powietrza w okolicy i zachwyt zdjęciami Starej Farmy w Ropkach. Przyjeżdżałam do Gładyszowa jako nastolatka na wakacje, więc wiedziałam, że jest tu pięknie. Chcieliśmy naszemu 3,5-letniemu Saszy pokazać prawdziwą zimę w górach, poszaleć na sankach, pospacerować i nie być w tłumie, tylko w oddechu. Byliśmy cztery dni, mieliśmy być osiem, ale do naszej agroturystyki jak marzenie przyjechała rodzina z chorymi dziećmi, więc ulotniliśmy się w ciągu chwili, bo mamy słabe doświadczenia z zarazkami.
Co zobaczyliście? Czym się zachwyciliście? (taką mam przynajmniej nadzieję)
Ciężko byłoby zobaczyć wszystko co chcieliśmy, bo lista była długa, choćby samych cerkwi i kościołów. Odwiedziliśmy Zagrodę Maziarską, cerkiew w Bielicznej, Wysową, spacerowaliśmy po dolinie Ropy. Skoczyliśmy też na Słowację. Zatrzymaliśmy się przy paru drewnianych kościołach. Bardzo zachęciły nas właśnie świątynie, jednak totalnie rozczarowało to, że są pozamykane i brakuje informacji w jaki sposób można je zwiedzić. Otwarcie przedsionka to trochę mało. Cenimy sobie możliwość oglądania takich miejsc również od środka, by wzbogacić wiedzę i móc potem o tym napisać.
Czy wrócicie? Może jest jakieś miejsce, które chcielibyście szczególnie odwiedzić?
Na pewno wrócimy. Marzy nam się przyjazd w cieplejszej porze roku i jeżdżenie po okolicy rowerami z dziećmi w przyczepce. I spacery po szlakach. Mieliśmy teraz plan na Bartne, Magurę, parę kościołów, zagrodę łemkowską w Gładyszowie. Ale niestety, następnym razem.
Podróżujecie z dziećmi. Czy było Wam razem dobrze u nas? Czy warunki mamy sprzyjające, przystosowane do dziecięcego poznawania świata?
Podróżowanie z dziećmi po Beskidzie Niskim jest super! Skanseny to najciekawsza sprawa, dzieciaki uwielbiają właśnie opowieści o życiu codziennym. Nasze dzieci są mocno outdoorowe. Wystarczy, że jesteśmy razem i jest jakaś ścieżka, i już jest super. A takich miejsc w okolicy Gorlic jest mnóstwo.
A „dobre spanie” i „dobre jedzenie” z Gorlickiego?
Nasza gospodyni jest tak utalentowana, że nie mieliśmy potrzeby jedzenia gdzie indziej. Żywiliśmy się w Starej Farmie. To było też wygodne, ze względu na porę roku. Podróżowanie z dziećmi charakteryzuje się ciągłym rozbieraniem i ubieraniem, a to nie należy do najłatwiejszych zadań.
Co z Waszego punktu widzenia powinniśmy poprawić na przykład, jeśli chodzi o promocję czy infrastrukturę. Macie porównanie, bywacie w różnych miejscach, różnych krajach. Może jest coś, co szczególnie „rzuciło” Wam się w oczy?
Jeśli chodzi o poprawy i ulepszenia, to na pewno dostępność kościołów. Byliśmy w Wysowej, ale totalnie nas rozczarowała. Za dużo reklam, szyldów, słabo oznakowane dojście do parku, ścieżka odśnieżona na wąsko, tak że wózkiem nie było szans przejechać. W pijalni wodę dostaliśmy w plastikowych kubkach... mało stylowo i mało eko. Brakowało też czasami zasięgu sieci komórkowej, ale mam wątpliwość czy to wada, czy zaleta.
Magdalena Bodnari
W teorii archeolożka i muzealniczka, w praktyce matka podróżniczka, w marzeniach reporterka pisząca i fotografująca. Marzenia się trochę mieszają z rzeczywistością, a efektem tego czasem są teksty, czasem zdjęcia, a czasem nawet druk tradycyjny. Napisałam dwa przewodniki po Lubelszczyźnie, współpisałam o Bornholmie. Sercem jestem zawsze w krajach byłego ZSRR i Jugosławii. Bo najbardziej ciekawią mnie ludzie i bazary. A czasem kościoły, cerkwie, synagogi i meczety. A jeszcze innym czasem las.
Konieczne zajrzyjcie na fanpage'a i bloga Podróżującej Rodziny.
https://www.facebook.com/magdalenabodnariphotography/?fref=ts
Foto: archiwum rodzinne
Napisz komentarz
Komentarze