Glinik Gorlice - Kalwarianka Kalwaria Zebrzydowska 3:3 (1:1)
Bramki: Andoni 42', 54', Gogola 58'- Cholewa 35', Ceglarz 60', 64'
Lepiej w mecz weszli goście. Kalwarianka przejęła inicjatywę w środku pola, była dokładniejsza i szybsza w rozegraniu piłki, a jej ataki sprawiały sporo problemów defensywie Glinika. Efektem przewagi było trafienie Dominika Cholewy, który po indywidualnej akcji w polu karnym minął kilku rywali i z bliska posłał piłkę do siatki, wyprowadzając przyjezdnych na prowadzenie.
Gospodarze długo nie mogli złapać właściwego rytmu, jednak w końcówce pierwszej połowy wyrównali. Precyzyjne dośrodkowanie Dawida Kuligi wykorzystał Wasyl Andoni, który umiejętnie dostawił nogę i umieścił futbolówkę tuż przy słupku. Do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 1:1.
Druga połowa rozpoczęła się pod dyktando gospodarzy. Zespół Łukasza Krzysztonia grał odważniej i skuteczniej, a przewagę udokumentował dwoma trafieniami w krótkim odstępie czasu. Najpierw swoją drugą bramkę zdobył Wasyl Antoni, a kilka minut później po rzucie rożnym gola dołożył Piotr Gogola. Przy stanie 3:1 wydawało się, że Glinik kontroluje sytuację i zmierza po kolejne zwycięstwo przed własną publicznością.
Kalwarianka nie zamierzała się jednak poddać. Chwila dekoncentracji w szeregach obronnych gospodarzy dała okazję Erykowi Ceglarzowi, który tuż po wejściu na boisko zmniejszył stratę na 3:2. Kilka minut później ten sam zawodnik popisał się kapitalnym uderzeniem, doprowadzając do remisu 3:3.
Ostatnie minuty to wymiana ciosów z obu stron. Zarówno Glinik, jak i Kalwarianka mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale piłka nie chciała już wpaść do siatki. Nerwowo zrobiło się także przy ławkach trenerskich – arbiter ukarał żółtą kartką szkoleniowca Glinika, Łukasza Krzysztonia, za zbyt impulsywne protesty.
Ostatecznie spotkanie zakończyło się podziałem punktów, a kibice opuszczali stadion z poczuciem, że obejrzeli jedno z ciekawszych widowisk tej kolejki. Remis 3:3 nie zadowala w pełni żadnej ze stron – Glinik miał w rękach trzy punkty, a Kalwarianka mogła czuć, że w końcówce była blisko pełnej zdobyczy.
Napisz komentarz
Komentarze