W ostatnich dniach do wielu przedsiębiorców, szczególnie tych prowadzących działalnośc gospodarczą od niedawna, dotarły listy z wezwaniem do wniesienia opłaty w wysokości ok. 295 złotych.
Instytucja o nazwie łudzaco podobnej do oficjalnego dyspozytora informacji o osobach prowadzących działalność gospodarczą prosi o uregulowanie wpłaty za wpis do ewidencji. Poszukiwania internetowe szybko pokazują jednak, że taki spis nie istnieje,a wszelkie informacje prowadzą nas na fora internetowe, na których zgłaszane jest "oszustwo".
Faktycznie jednak wezwanie do "fakulatatywnej" opłaty balansuje na granicy prawa i stwarza ogromne problemy osobom, które bezwiednie wniosły opłatę.
Pieniędzy odzyskać nie sposób.
Wielu przedsiębiorców doskonale wie, że od momentu zarejestrowania swojej firmy należy spodziewać się zwiększonego zainteresowania naszą osobą ze strony podmiotów zainteresowanych współpracą z nami a najczęściej zainteresowanych zarobkiem. Kontakt ze strony banków czy instytucji reprezentujących podobną branżę zwykle od razu traktowany jest jako spam.
W chwili rejestracji działalności udostępniamy wiele danych także potencjalnym oszustom i naciągaczom.
Ci zaś skrupulatnie to wykorzystują.
Wyczuleni na kontrolę i sortowanie korespondencji elektronicznej dużo poważniej traktujemy korespondencję przesyłana nam pocztą tradycyjną. Tą właśnie drogą w ostatnich dniach starego roku i pierwszych dniach nowego, wielu przedsiębiorców w naszym regionie (i nie tylko), otrzymało wezwanie do szybkiego uregulowania płatności - związanej rzekomo z dokonaniem wpisu do systemu ewidencji działalności gosodarczej.
Po szybkim przeczytaniu tekstu, napisanego niezwykle zawiłym językiem, możemy odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z płatnością, która warunkuje poprawne aktualizowanie danych w ogólnodostepnym systemie internetowym.
Po bliższym przyjrzeniu się pismu okazuje się, że opłata jest "fakultatywna", a szybkie sprawdzenie nazwy instytucji wystawiającej rzekomą fakturę dowodzi, że powaznie wyglądające pismo ma tylko jedno zadanie - wprowadzić nas w błąd.
Łatwo odnajdujemy w Internecie kolejne informacje na ten temat - chociaż list może wydawać się oszustwem, sformułowany jest w sposób, który może uniemożliwić dochodzenie jakichkolwiek praw do zwrotu pieniędzy. Oferta handlowa, za która kryje się za tym dokumentem powoduje, że łatwo dać się na nią nabrać. Różne kwoty, różne nazwy "spisów" i "ewidencji", rózne numery konta powodują, że trudno odkryć osoby stojące za tą "ofertą reklamową".
Jak dowodzą forumowicze, niestety, sposób sformułowania dokumentu uniemożliwia mówienie o "oszustwie".
Odpowiedź daje też CEIDG: swoje usługi świadczy bezpłatnie, a wszelkie e-maile i listy tradycyjne wzywające do wnoszenia opłat za takie wpisy mają charakter ofert komercyjnych, z których przedsiębiorca nie musi korzystać.
foto: pixabay
informacja za CEIDG
Napisz komentarz
Komentarze