- Zdarza się tak, że pracodawca znajduje u nas pracownika, który spełnia wszystkie wymagane kryteria, ale pracownik nie chcę podjąć zatrudnienia, bo nie odpowiadają mu warunki, które ów pracodawca proponuje i, nie oszukujmy się, przede wszystkim chodzi tu o wysokość proponowanego wynagrodzenia – mówi Jadwiga Makowiec, zastępca dyrektora w Powiatowym Urzędzie Pracy w Gorlicach.
- Żaden pracodawca nie ma dzisiaj obowiązku szukać pracownika przez urząd pracy, ale kiedy słyszę, że brakuje chętnych do pracy, na przykład w budowlance, czego my nie odnotowaliśmy, to rodzi się pytanie jakie warunki pracy i płacy proponuje pracodawca, który nie może znaleźć chętnych do pracy – mówi Jadwiga Makowiec.
Pracodawcy z Gorlickiego nie idą z duchem czasu, nie są konkurencyjni nawet w porównaniu z ościennymi powiatami.
Przykład? Młoda kobieta, która zaczęła pracę w naszym powiecie, w branży handlowej, za najniższe krajowe wynagrodzenie. Chciała zacząć studiować zaocznie, co wiązało się z nieobecnością w pracy przez dwa weekendy w miesiącu. Pracodawca nie zgodził się na to. Życie napisało swój scenariusz – wyszła za mąż i przeprowadziła się do powiatu nowotarskiego. Pracuje w tej samej branży, osiem godzin dziennie, zarabia na rękę około 2500 złotych, pracodawca zwraca jej część pieniędzy za dojazd do miejsca pracy i nie miał problemu z tym, że dziewczyna chce studiować.
Oczywiście nasz powiat nie jest wyjątkiem i tak jak w całej Polsce, tak i u nas, bezrobocie z miesiąca na miesiąc spada albo utrzymuje się na zrównoważonym poziomie. I tak jak w każdym urzędzie pracy, również w naszym, są zarejestrowani tacy bezrobotni, którzy od lat z różnych powodów nie podjęli zatrudnienia. Z braku możliwości, a czasem chęci…
- Staramy się wychodzić naprzeciw zarówno bezrobotnym jak i pracodawcom. Organizujemy szkolenia pod kątem zapotrzebowania na lokalnym rynku pracy. Nie są to kursy narzucone odgórnie, ale takie, które dają realną szansę zatrudnienia w Gorlickiem. Aktualnie rozpoczyna się szkolenie dziesięciu naszych bezrobotnych na operatora obrabiarek sterowanych numerycznie, na najnowocześniejszym sprzęcie. Dla części z nich będziemy mieli pracę niemal od zaraz – wyjaśnia Jadwiga Makowiec.
Kursy są koniecznością, bo powoli wyczerpuje się zaplecze bezrobotnych z aktualnymi kompetencjami, a w urzędach znaczny odsetek zarejestrowanych stanowią długotrwale bezrobotni, których umiejętności wymagają „odświeżenia”. Przywracanie ich na rynek pracy trwa, a nasi pracodawcy często potrzebują pracowników na już.
- Jeżeli pracodawcy z Gorlickiego dostrzegą ducha czasu – ducha zmian na rynku pracy, to nie powinni mieć problemów ze znalezieniem odpowiednich kandydatów do pracy. Najważniejsze, żeby zwracali uwagę na potrzeby pracowników zwłaszcza jeśli chodzi o warunki pracy i wysokość wynagrodzenia – podkreśla zastępca dyrektora PUP w Gorlicach.
Pracodawcy z Gorlickiego nie idą z duchem czasu?
W gorlickim urzędzie pracy jest zarejestrowanych 4141 mieszkańców powiatu. Najliczniejszą grupę stanowią robotnicy wykwalifikowani w branżach zawodowych, ale paradoksalnie takich właśnie poszukują pracodawcy.
Oferty, które ciągle pojawiają się wśród proponowanych przez urząd, dotyczą pracy dla dekarzy, cieśli, kierowców zawodowych i specjalistów w branży mechaniczno-metalowej, przede wszystkim operatorów obrabiarek sterowanych numerycznie.
- 15.10.2016 11:10 (aktualizacja 03.07.2023 13:48)
Napisz komentarz
Komentarze