Przyczyny
Młode małżeństwo: Magdalena i Wojciech Wójcikowie są znani lokalnej społeczności jako weterynarze oraz założyciele Fundacji „Dziki Projekt”. Od początku tego roku do ich ośrodka trafiło około 300 zwierząt: najczęściej są to ptaki, jeże, lisy, kuny i sarny właśnie. Bywają jednak także bardziej efektowni goście: był łoś, a nawet żbik!
Zwierzęta trafiają do naszego Ośrodka najczęściej w wyniku bezpośrednich lub pośrednich działań człowieka – mówi Wojciech Wójcik.
Przyczyną bezpośrednią są postrzały (w ośrodku znajduje się postrzelony bocian, wrócimy do tego tematu - przyp. red.), potrącenie przez samochód, efekty fizycznego znęcania się. Przyczyny pośrednie? Aktywność psów i kotów puszczanych luzem lub zdziczałych, ptasia "kolizja" z transparentną powierzchnią: szybą, ekranem akustycznym etc.
Obecnie, w okresie sianokosów, mamy niestety bardzo wiele kalekich zwierząt: saren i zajęcy. Nie wszystkim udaje się pomóc, czasem konieczna jest eutanazja. W przypadku saren mieliśmy „szczęście w nieszczęściu”: matki zginęły, młode udało się odnaleźć i uratować.
Dwoje młodych lokatorów, choć nie łączą ich ani więzy krwi, ani płeć, doskonale odnalazło się w przepięknie położonym, bezpiecznym Ośrodku. Do dyspozycji mają wybieg usytuowany na pięknej, beskidzkiej łące, który jest zabudowany i nieprzezierny, dzięki czemu nie są narażone na bodźce z zewnątrz. Są za małe - nadal należy je karmić mlekiem.

Skutek
Cel Ośrodka jest jasny: rehabilitujemy dzikie zwierzęta, by wróciły do swojego środowiska naturalnego z realnymi szansami na odnalezienie się w nim - mówi Wojciech Wójcik.
Jednak rehabilitacja za wszelką cenę nie wchodzi w grę: zarówno ptaka z poszatkowanym śrutem skrzydłem, jak zająca z poharatanymi kończynami czekać będzie amputacja. Oznacza to niemożność jego przeżycia w naturze, zaś pozostawienie dzikiego zwierzęcia do końca swoich dni w klatce, czy wolierze; biorąc pod uwagę, że każdy kontakt z nim będzie niebezpieczny dla niego samego (np. każdorazowa próba ucieczki kończąca się samoporanieniem), zwłaszcza wówczas, gdy - o zgrozo! - służyć ma później celom marketingowym, uważam za naganne etycznie.
Czasem konieczna jest eutanazja - w przypadku tych saren mamy, na szczęście, pewność wynikającą z empiryzmu, że „odchowamy je” i wrócą tam, gdzie powinny być - uśmiecha się Wojtek.
Sarny znajdujące się na terenie Ośrodka rozwijają się dobrze pod okiem członków Fundacji: lekarzy i techników weterynarii oraz wolontariuszki Leny, która karmi je cztery razy dziennie. Nie tylko, zresztą, sarny: w Ośrodku rehabilituje się wiele zwierząt, ale to temat na inny artykuł. Wszystkie zostaną przywrócone Matce Naturze.

Przestroga
Prosiłem cię, byś schował się z aparatem w rogu wybiegu, nie bez powodu - mówi Wojtek.
Chociaż nie da się uniknąć całkowitego braku kontaktu z człowiekiem, bo karmić przecież trzeba, to należy ograniczyć go do absolutnego minimum. Gdy sarny nieco podrosną i oswoją się z „butlą”, zainstalujemy im poidła, które będziemy napełniać z zewnątrz. Głaskanie, przytulanie - choć maluchy się nie boją i wyrażają aprobatę - jest bezwzględnie niedozwolone.
Dlatego chciałbym podkreślić Czytelnikom: mamy początek lata, sianokosy, za chwilę żniwa. Wielu z Państwa znajduje małe zwierzęta w polu i, kierowanych empatią, chce im pomóc. Zarówno małego zająca, jak i sarnę, o ile w pobliżu nie widać śladów krwi, a na ciele zarobaczonych, chorych miejsc; jeśli zwierzę, leżąc w pozycji mostkowej, utrzymuję prawidłową pozycję głowy - najlepiej będzie zostawić w spokoju. Matka najprawdopodobniej żeruje w pobliżu i wróci.
Biorąc „słodkiego malucha” do rąk, zostawiwszy go później, zrobimy mu dużą krzywdę. Biorąc go do domu, możemy wyrządzić krzywdę sobie. Dzikie zwierzę można odkarmić i odchować, ale zawsze pozostanie ono dzikie: parostki dorosłego kozła wbite w brzuch to nic przyjemnego, znamy takie przypadki. Miejscem dzikiego zwierzęcia jest środowisko naturalne - podkreśla Wojciech Wójcik.
Jeśli będziecie zaś mieć Państwo jakiekolwiek wątpliwości co do stanu znalezionego zwierzęcia, proszę o kontakt z naszą Fundacją. Nie zostawiamy takich informacji bez reakcji - kończy Wojtek.
Już dziś: 12 lipca o godzinie 16:00 w Dworze Karwacjanów (podziemia, były pub Lamus) możecie Państwo poznać zarówno założycieli, jak i całe środowisko skupione wokół „Dzikiego Projektu”. Wernisaż „Dzika Sztuka. Artyści dla przyrody", który otworzy wystawę trwającą do końca wakacji, stanowi szczególną atrakcję, przede wszystkim dla najmłodszych mieszkańców naszego Powiatu.
Serdecznie zapraszamy, wstęp wolny.
Napisz komentarz
Komentarze