Gdy spalarnia powstaje, mieszkańcy chcą rozmów z Empolem
Celem miałoby być wypracowanie porozumienia społecznego, w ramach którego firma partycypowałaby w rozwoju miasta – od inwestycji drogowych i kanalizacyjnych po modernizację chodników i nasadzenia zieleni w rejonie zakładu.
Radna w imieniu mieszkańców apelowała, by miasto spróbowało wynegocjować z Empolem preferencyjne ceny ciepła dla Gorlic, a także wsparcie finansowe lokalnych inwestycji infrastrukturalnych.
Jako samorządowcom przyświeca nam jeden cel – dobro mieszkańców i rozwój miasta przy dobrej współpracy z lokalnymi przedsiębiorcami – mówiła radna Lucyna Jamro.
Spalarnia – choć budziła kontrowersje – jest już faktem, a więc warto zadbać o korzyści dla Gorlic.
„Czas na rozmowy był wtedy”
Do wniosku odniósł się burmistrz Rafał Kukla, który przypomniał, że miasto prowadziło już zaawansowane negocjacje z firmą Empol kilka lat temu – na etapie uzyskiwania pozwolenia na budowę spalarni.
Negocjowaliśmy wtedy szeroki zakres współpracy – finansowanie inwestycji, działań społecznych i środowiskowych. Były przygotowane nawet projekty porozumienia, mówiliśmy o kwocie sięgającej kilkudziesięciu milionów złotych. To były poważne rozmowy – wspominał burmistrz.
Zabrakło woli politycznej i społecznej, by doprowadzić do podpisania umowy. W tamtym czasie większość radnych była przeciwna, a część mieszkańców reagowała emocjonalnie.
Pojawiały się spotkania protestacyjne, a nawet billboardy z hasłami, że to burmistrz pcha śmieciarkę do Empolu. W efekcie te rozmowy zostały zerwane. A szkoda – bo można było wynegocjować naprawdę korzystne warunki dla miasta – podkreślił.
Przypomnijmy spotkania z inwestorem w sprawie planów budowy zakładu zorganizowano w kwietniu i maju 2017 roku.
Dziś inwestor już nie potrzebuje miasta
Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Empol ma już pozwolenia i realizuje inwestycję. Jak zauważył burmistrz, w obecnych realiach to nie miasto jest stroną, od której firma cokolwiek potrzebuje.
Teraz oni w zasadzie nie są od nas zależni. Wtedy potrzebowali wsparcia, nawet takiego społecznego, medialnego. Dziś nie mają powodu, by siadać do stołu. Mimo to, jeśli będzie taka możliwość, wrócimy do rozmów – zapowiedział Rafał Kukla.
Gorlicka hipokryzja – chcieli zatrzymać, teraz chcą korzystać
Sytuacja ta jest dla wielu obserwatorów przykładem lokalnej hipokryzji i krótkowzroczności. Kiedy kilka lat temu mieszkańcy najgłośniej protestowali przeciwko inwestycji, odrzucano możliwość rozmowy o ewentualnych korzyściach. Dziś, gdy spalarnia staje się faktem, te same środowiska – z pomocą radnych – apelują o wsparcie ze strony inwestora.
Paradoks polega na tym, że w momencie, kiedy realnie można było negocjować warunki – miasto miało karty w ręku. Teraz, gdy inwestycja jest na finiszu, Empol nie ma żadnej motywacji, by przystać na postulaty mieszkańców dotyczące inwestycji drogowych, chodników, czy zniżek za ciepło.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Gorlice stają się ilustracją powiedzenia: „Mądry Polak po szkodzie”.
Czy rozmowy są jeszcze możliwe?
Choć burmistrz Kukla nie wyklucza prób ponownego podjęcia dialogu z inwestorem, to sam podkreśla, że okno negocjacyjne zostało zamknięte kilka lat temu. Dziś pozostaje jedynie dobra wola firmy i argumenty oparte na społecznej odpowiedzialności biznesu.
Czy Empol zdecyduje się wesprzeć miasto w ramach tzw. „dobrosąsiedzkiej współpracy”? Na to pytanie odpowiedź poznamy dopiero po zakończeniu budowy.
Na razie jednak jedno jest pewne – w kwestii spalarni Gorliczanie, jak sami przyznają, nauczyli się, że lepiej rozmawiać, zanim zacznie się krzyczeć.
Przypomnijmy, że firma Empol nie jeden raz włączała się w różnego rodzaju inicjatywy dla gorlickich instytucji.
Napisz komentarz
Komentarze