Spotkanie z wilkiem? Żadna sensacja
Nie jest tajemnicą, że Beskid Niski z całym bogactwem ekosystemu, jest potwierdzonym miejscem bytowania wilczych rodzin. Widujemy te zwierzęta zwykle wczesną wiosną i późną jesienią, a umożliwia nam to dobra, charakterystyczna dla „bezlistnych” pór roku przezierność w lasach, oraz wzmożona aktywność tych drapieżników w wymienionych okresach.
Maślana Góra, Krzywa, Lipinki: te lokalizacje pojawiały się na łamach naszego portalu jako zgłaszane, z udokumentowaną wilczą obecnością.
Najczęściej to fotografie migrujących zwierząt, które po odłączeniu od grup rodzinnych przechodzą przez gospodarskie pola, ale są i bliskie spotkania: wiedzą o tym dobrze kolarze górscy, choć najczęściej nie zdążą dobyć telefonu, a wspomnienia zostają jedynie w pamięci. Płochliwe zwierzę umyka na widok człowieka. Chyba, że jest młode...
Takiego pacjenta jeszcze nie było. Sobota
Dwunasty lipca. Dwór Karwacjanów i Gładyszów w Gorlicach. Wojciech Wójcik z Fundacji „Dziki Projekt” prowadzi prelekcję, na której gościliśmy i relacjonowaliśmy ją dla Państwa: Święto sztuki i dzikości, czyli słów kilka o wczorajszym wernisażu [FOTO/VIDEO]
W przerwie odbiera telefon. Codziennie ma ich wiele: pogryziony zając, ptak ze złamanym skrzydłem, potrącona sarna...
Kończy rozmowę krótkim „tak”, zawiesza połączenie, usiada. Mówi do mnie: jedzie do nas dwuipółmiesięczne wilcze szczenię.
Są sytuacje priorytetowe, w których rzucamy wszystko, by zweryfikować zgłoszenie. Prowadzimy Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt, był telefon z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, które – bardzo słusznie – znalazłszy najbliższą tego typu placówkę, postanowiło zwierzę przekazać. Trwają czynności wyjaśniające, jak i w jakich okolicznościach turysta przekazujący wilka leśniczemu wszedł w jego posiadanie.
Nie podejmuję czynności śledczych, jestem chirurgiem weterynarii i właścicielem ośrodka rehabilitacji. Przyjąłem tego malucha, rozpocząwszy od procedur obowiązujących w moim zawodzie: pobrania krwi, wykonania badań. No i zapewnienia mu schronienia. W związku z gatunkiem pacjenta natychmiast powiadomiliśmy też biologów - mówi Wojciech Wójcik.Wilk jest pod naszą stałą opieką i mimo znacznego zarobaczenia i wychudzenia nabiera sił. Natychmiast po przyjeździe wykonaliśmy badania w kierunku nosówki i parwowirozy, badania parazytologiczne i badania krwi.


Kłopotliwy gość. Czwartek
Siedemnasty lipca. Aktualnie, w porozumieniu z naukowcami, weterynarze wykonują badania genetyczne. Wilk jest zdrowy. Jest i zła wiadomość: zwierzę nie wróci do natury, ale o tym w kolejnych akapitach. To właśnie dlatego, za zgodą weterynarzy odwiedzamy wilczka w lecznicy. Odpowiednie przeszkolenie: bez lamp błyskowych, żadnego głaskania czy rozmów, szybkie nagranie i kilka fotek. Maluch wygląda wspaniale, ale nie wolno zapomnieć, że nie jest to szczenię psa. Po chwili zachwytów zostajemy wyproszeni. Wilk, po badaniach, ląduje w nieprzeziernym kojcu: należy ograniczyć mu bodźce do minimum. Wojtek opuszcza salę zabiegową, więc przedstawiam – jak się później okazuje – idiotyczną, amatorską propozycję: w związku z tym, że jest za mały, by go wypuścić i poznał już „zapach i smak” człowieka, wspominam, że przecież w Ośrodku Rehabilitacji w Jasionce jest idealna dla niego woliera, w której nabierze sił, a „puścimy go wiosną”.
Sam sobie zaprzeczyłeś - śmieje się Wojtek.
Mówię to z żalem, bo przecież moją misją jest przywrócenie zwierzęciu wolności, ponadto sprawa jest na bieżąco konsultowana ze specjalistami, jednak obawiam się, że ten wilk nigdy nie wróci do natury. To dlatego, że przeprowadzając weryfikację w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska okazało się, że osobnik jest im znany i były podejmowane próby przywrócenia mu wolności. Bezskutecznie: wilk, niestety, wraca do ludzi. W jakich okolicznościach doszło do oswojenia – nie wiem. Starożytni Rzymianie mawiali, że „konieczność nie zna prawa”. Dlatego, przyjąwszy pacjenta, nie kalkulowałem. Moim obowiązkiem zawodowym jest ratowanie zdrowia zwierzęciu, nagrodą – jego powrót do natury, ale wtedy, gdy mam pewność jego adaptacji w środowisku naturalnym. Tutaj takiej nie posiadam.
Nawiązując zatem do tych słów: nawet, gdybym przetrzymał go dwa lata w Ośrodku, jak wyobrażasz sobie teraz wypuszczenie? Przecież to zwierzę jest oswojone z ludźmi. Wyobraź sobie sytuację, w której później wilk pojawia się wśród zabudowań ludzkich. To kwestia odpowiedzialności za życie, ale i dalekowzroczności ideowej. Niechybne pozwolenie na odstrzał, które wówczas zostałoby wydane, stworzyłoby niebezpieczny precedens marketingowy: oto wilki przestały bać się ludzi - kończy.

Co dalej?
Wspominaliśmy, że przekazanie odbyło się w konsultacji z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska. Obecnie prowadzone są konsultacje ze stowarzyszeniami i ośrodkami naukowymi. Zatrwożonych pragniemy uspokoić: mały wilk z pewnością będzie żył. Niestety, raczej w niewoli. Czy będzie to któryś z ogrodów zoologicznych, czy zagroda pokazowa parku narodowego, jest właśnie w tym momencie ustalane. Podobnie jak to, kiedy wilk zostanie przekazany, musi być bowiem we wzorowej kondycji, a wszystkie formalności dopełnione w zgodzie ze sztuką i obowiązującym prawem.
Podkreślam po raz kolejny: nie jestem śledczym, a tym bardziej wróżbitą, więc nie wypowiadam się co do okoliczności tego konkretnego przypadku, który dosłownie „spadł mi na głowę” - podkreśla Wojtek.
Literatura mówi jasno: do oddaleń wilczych szczeniąt dochodzi. Dochodzi także do pomyłek ludzkich, którzy mogą wziąć takiego malucha za psa. Istnieje, niestety także, faktografia dotycząca celowych podebrań szczeniąt.
Dlatego, na koniec, dodam: ambicją naszej Fundacji jest przywracanie wolności zwierzętom, dlatego nie jestem zadowolony z zaistniałej sytuacji z prostej przyczyny: to nie będzie w przypadku tego wilka możliwe. Apeluję do wszystkich Państwa: turystów, rowerzystów, survivalowców, czyli tych, którzy zbaczają hobbystycznie z powszechnych dróg i szlaków. Jeśli zobaczycie dzikie zwierzę, zwłaszcza szczenię, młode kocię lub koźlę, odejdźcie. Po prostu. Wasz dotyk i wspólna fotka oznacza bardzo często wymierzenie wyroku. A przecież każdy z nas chce, by dzikie pozostało dzikim - podsumowuje Wojciech Wójcik.
O rozwoju sprawy będziemy Państwa informować.




Napisz komentarz
Komentarze