Burmistrz i były poseł PO - Witold Kochan, patronuje inicjatywie, która może rozwiązać problem odpadów komunalnych dla całego regionu południowej Małopolski. Do tej pory elektrociepłownia produkując ciepło i energię elektryczną, była zmuszona spalać węgiel. Może jednak używać w tym celu odpadów komunalnych.
- Posiadamy infrastrukturę, która kiedyś miała służyć do przesyłu naszej produkcji dla Glimaru - mówił dyrektor Haluch. - Zdobyliśmy turbinę parową i chłodnię. Te, do tej pory zbędne urządzenia, mogą jednak posłużyć do uruchomienia termicznej obróbki odpadów. Dyrektor Haluch w rozmowie z sądeckimi samorządowcami zastrzegł, że pomysł jest komercyjny, więc nie oczekuje od nich żadnego udziału finansowego, a jedynie wstępnej deklaracji, że śmieci z terenu gmin zgodziliby się przekazywać do Gorlic.
- Oczywiście nie oznacza to podpisywania żadnego zobowiązania - wyjaśniali jednym głosem Ryszard Haluch i burmistrz Kochan. - Możecie wybrać najlepszą ofertę.
No, ale gdzie szukać lepszej, skoro elektrociepłownia gotowa jest płacić za pozyskane śmieci, co odwraca do góry nogami całą finansową matematykę, bo gminy płacą za wywożenie śmieci na składowiska. W gorlickim pomyśle jest żelazna logika. Zamiast kupować węgiel za ciężkie pieniądze, będą płacić za paliwo alternatywne tzw. RDF, z odpadów. Taka kalkulacja daje firmie niezłą przyszłość, a mieszkańcom Gorlic, podkreślał dyrektor, stabilność cen za ciepło.
Gorlicka EC ma już opracowane studium wykonalności i jest na etapie starań o decyzję środowiskową. Uważa, że ją otrzyma bez problemów, bo, jak twierdzi kierownictwo, emisja produktów ze spalania do atmosfery będzie wielokrotnie niższa niż obecna wynikająca ze spalania węgla.
- W tym przedsięwzięciu mamy partnera w postaci spółki EMPOL - mówił dyrektor Haluch. - Będzie dla nas odbierał posortowane śmieci, bądź sam je sortował. Nasz projekt jest bardziej zaawansowany niż oprotestowana spalarnia w Krakowie. Statystycznie, połowa odpadów komunalnych nadaje się do spalenia. Żeby uzyskać potrzebną ilość 60 tys. ton rocznie masy konieczna jest gwarancja, że śmieci dojadą. Po wczorajszym spotkaniu w Nowym Sączu, gdzie pomysł przyjęto niemal z entuzjazmem, gorliccy inwestorzy zapowiadają skok na Limanowszczyznę. Spodziewają się też zainteresować swoją ofertą Podhale. Rozmawiają o dostawach z Krosna. Słabym punktem może się okazać nie tyle składowanie żużlu ze spalania, co wcześniejsze ewentualne sprzeciwy społeczne.
Elektrociepłownia dla wszystkich wątpiących organizuje w lipcu wyjazd autokarowy do Brna, gdzie spalarnia w podobnej technologii sąsiaduje z osiedlem mieszkaniowym.
- To bardzo atrakcyjna oferta mając na uwadze kłopoty na jakie natrafiają gminy szukając miejsca na składowanie odpadów - uważa szef Wydziału Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa starostwa Jan Opiło.
źródło: dziennikpolski.pl
{jcomments on}
Napisz komentarz
Komentarze